wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 8

-Zaraz, zaraz... Jak to twoja matka? Nie żyje?! - ciszę przerwał Sasuke, który był pogubiony. 
- Normalnie... od kilku lat. - odpowiedziała Haruno, głosem tak wypartym z uczuć, że każdego przeszły ciarki po plecach. Pani Uchiha oderwała się od męża i podeszła do nastolatki, patrząc na nią wzrokiem pełnym troski, złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę salonu. Sakura dała się ciągnąć niczym lalka. W chwili kiedy przypomniała sobie rodziców, stała się wyparta z uczuć, bo jedyne co by czuła to żal... żal do samej siebie. Mikoto usadziła ją na kanapie między nią, a jej synem, za to pan domu usiadł na fotelu obok. 
- Ja i Rin przyjaźniłyśmy się w szkole, byłyśmy nie rozłączne. - czarnowłosa kobieta uśmiechnęła się na samo wspomnienie. - Ona, ja i Kushina byłyśmy nie rozłączne... 
- Kushina Uzumaki? - spytała cicho różowowłosa chciała się upewnić. Matka Sasuke z uśmiechem pokiwała głową. 
- Dokładnie, poczekaj... - wstała i podeszła do kominka zabierając zdjęcie, po czym wróciła na swoje miejsce. - to zdjęcie przedstawia nas trzy, no i bandę tego tutaj. - ze śmiechem pokazała palcem Fugaku. Zdjęcie przedstawiało szóstkę ludzi, trzy dziewczyny i trzech chłopaków, z czego były trzy pary. Pierwsza para to dziewczyna, z czerwonymi włosami i ciemnymi oczami, obejmująca się z niebieskookim blondynem. Bez problemu poznała w nich państwa Uzumaki. Następna para to państwo Uchiha, oboje czarnowłosi i karoocy. Ostatnia para to jej rodzice. Czerwonowłosa kobieta o zielonych oczach siedziała na kolanach, różowowłosego i szarookiego, chłopaka. Tak, jej tata miał różowe włosy... cecha rodowa Haruno. 
- Twój ojciec nie był od początku w naszej paczce. - odezwał się pan Uchiha zwracając tym samym uwagę zaskoczonej dziewczyny. - to twoja Rin go wprowadziła. Ja z Minato znaliśmy się od zawsze, nasze rodziny się przyjaźniły. W podstawówce poznaliśmy Kushinę, a Mikoto i Rin w gimnazjum. Już wtedy były jak siostry. - uśmiechnął się i spojrzał z czułością na żonę. - W liceum poznała Rena... 
- Chodził z nami do klasy, ale nie zwracał na nas uwagi... w końcu Haruno to wysoko postawiona rodzina. Jednak Rin jakoś do niego dotarła. Nie mamy bladego pojęcia jak! Po prostu jednego dnia przyszła do nas razem z nim i oznajmiła, że są przyjaciółmi i musimy to zaakceptować. U nas nie było z tym problemu. - Mikoto przerwała dając mężowi dokończyć. 
- Ren został przez nas przyjęty z otwartymi ramionami. Już wtedy byłem z Mikoto, a Minato z Kushiną i tylko tych dwoje nie miało pary, więc im pomogliśmy. - zaśmiał się na samo wspomnienie. - No, przygody były różne, ale ostatnią i najefektowniejszą było zamknięcie ich w schowku w drugiej klasie... wyszli z niego jako para. Ale jak pewnie wiesz rodzice twojego ojca nie zgodzili się na ich związek... 
- Dlaczego? - spytał się jak dotąd milczący Sasuke. - Przecież jak chodziła z wami do klasy to także musiała być z wysoko postawionej rodziny. - jego rodzice wymienili spojrzenia skupili wzrok na różowowłosej, która z lekkim uśmiechem i łzami w oczach odpowiedziała mu cicho. 
- Moja mama razem z siostrą wychowywała się w domu dziecka... Podrzucili je pod same drzwi, nie znały rodziców,  do ich klasy dostała się dzięki stypendium.
- Ale pomimo tego, że była sierotą była zawsze wesoła, była wyjątkowa, potrafiła jednym słowem zmienić światopogląd drugiego człowieka. I tak właśnie stało się z Renem. Zmieniła go w cudownego i ciepłego człowieka, a może po prostu wydobyła jego prawdziwą naturę? Nie wiem. W każdym razie nie poddali się. Spotykali się w tajemnicy, ale wydało się. Wtedy jego rodzina postawiła mu ultimatum... 
- Rodzina albo mama - przerwała różowowłosa. Już nie powstrzymywała łez. Tyle lat nie płakała, ale wspomnienie rodziców było jej najsłabszym punktem w psychice. Mikoto pokiwała głową.
- Dokładnie, on wybrał Rin, a oni bez skrupułów go wydziedziczyli. Trzymali się dzielnie. Pracowali dorywczo, a kiedy skończyli szkołę uciekli z Tokio, tutaj do Konohy. Miałam z nimi kontakt i niedługo potem razem z Fugaku się tutaj przeprowadziliśmy. Byłam świadkiem na jej ślubie. - uśmiechnęła się szeroko, ale po chwili spoważniała, a nawet posmutniała. - jestem także chrzestną jej córki. - powiedziała cicho spuszczając głowę, a Sakura zesztywniała. - Ja cię przepraszam! Ale ty jesteś taka sama jak twoja mama, jak Rin! Te same oczy, ten sam uśmiech! I do tego włosy Rena! - z oczu kobiety pociekły łzy i zaczęła mówić cichym, zmęczonym głosem. - tyle razy chciałam się z tobą zobaczyć, tyle razy chciałam cię odwiedzić... ale zawsze się bałam. Bałam się wspomnień i bólu, który odczułam przy sracie Rin. Pomagałam wam finansowo, ale prosiłam Tsunade aby nic ci nie mówiła. Kiedy przychodził tutaj Nagato zawsze pytała co u ciebie, jak sobie radzisz.... I nawet z jego opowieści wynika, że jesteś dokładnie taka sama jak Rin nie tylko z wyglądu, ale także z charakteru! To tylko potęgowało moje obawy. - nagle poczuła jak ktoś się w nią wtula i płacze w ramionach. Kiedy spojrzała w dół zobaczyła różową czuprynę i słyszała szloch Haruno. To tylko spotęgowało jej płacz i także się wtuliła w nastolatkę. Fugaku i Sasuke wstali i wyszli z salonu, chcąc dać kobietom chwilę w odosobnieniu. 
- Przepraszam! - wychlipała Sakura czarnowłosa spojrzała na nią niezrozumiale. - przepraszam za to, że przeze mnie straciliście taką przyjaciółkę, że przez mnie tyle cierpieliście! Przepraszam! - łzy ciekły jej strumieniami. Gdyby nie ona wszyscy byliby szczęśliwi. Mikoto zrozumiała o co chodzi nastolatce. Dobrze znała wydarzenia z pożaru i dobrze wiedziała zginęli rodzice nastolatki. 
- Sakura, to nie twoja wina! To nie ty wznieciłaś pożar! - próbowała ją przekonać.
- To była moja wina, że nie żyją! Nie potrzebnie poszłam do kuchni! Jakbym została w salonie... jakbym się z nimi wtedy nie pokłóciła! Salon jest bliżej drzwi, nie musieli by mnie szukać, szybciej by wyszli! Przed tą cholerną belką! - krzyczała, wykrzykiwała to wszystko w pierś swojej, jak się okazało, chrzestnej. A ta chcąc ją uspokoić kołysała ją. 
- Hej, pomyśl. Twoja mama jakby tu była nie chciałaby abyś płakała... Myślę, że nie żałowała swojej decyzji. I Sakura to, że zginęła to nie znaczy, że jej nie ma. Jest jest w tobie, jest w Nagato, jest w naszych sercach i wspomnieniach. - mówiła to uspakajającym głosem patrząc w załzawione oczy dziewczyny. - Twoja matka była wielka, a ty jesteś jej kopią. Też taka będziesz. Same twoje oczy sprawiają, że chce się ciebie bliżej poznać, dokładnie jak u niej. - uśmiechnęła się - jesteś jej dziedziczką, jej potomkinią. I dobrze wiem, że także masz jej moc. - zielonooka rozszerzyła swoje oczy ze zdziwienia, na co Mikoto zachichotała. - wiem o niej wszystko, a tym samym dużo o tobie. Wiem też, że twoi rodzice w tej chwili czuwają nad tobą i także cię przytulają, abyś przestała płakać. Żebyś miała przyjaciół. I myślę, że są na ciebie mocno wkurzeni, bo nie miałaś prawdziwego dzieciństwa. Nie martw się, ja i Fugaku kochamy cię i zawsze kochać będziemy, tak samo jak twoi rodzice. I nie wmawiaj sobie, że przez ciebie zginęli, zginęli przez pożar. - pocałowała ją w czoło i głaskając po głowie uśmiechnęła się. - To ja powinnam przepraszać, za to, że cię zostawiłam. - Sakura od razu pokręciła przecząco głową. 
- Jestem szczęśliwa. - powiedziała cicho, trochę zawstydzona. - szczęśliwa, bo mam kolejną osobę na której mogę polegać... no i w końcu dowiedziałam się kto jest moją chrzestną. Życie w niewiedzy mi nie pasuje. - zrobiła skwaszoną minę powodując lekki śmiech u kobiety. 
- No to chodź, zjemy kolację i odwieziemy cię do domu. - Uchiha wstała z kanapy, ciągnąc ze sobą młodą Haruno. 
- Ale sama mogę wrócić! - zaprzeczyła. - nie chcę robić kłopotu! 
- Ależ żaden kłopot kochanieńka. - zaśmiała się czarnooka i machnęła lekceważąco ręką.
- Ok, ale pomagam w nakryciu! - uparła się zielonooka. Mikoto pokręciła głową. 
- Zupełnie ja Rin - mruknęła cicho, wprowadzając dziewczynę do kuchni, gdzie siedzieli mężczyźni. - Ej no! Won m z kuchni, za moment kolacja. - wygoniła ich z kuchni i razem z różowowłosą zabrała się za przygotowywanie posiłku. Sakura czuła się szczęśliwa, czuła szczęście kiedy pomagała w kuchni, kiedy jedli kolację, kiedy Mikoto ją odwiozła i kiedy zasypiała ze świadomością, że jest kochana, że może dawać ludziom szczęście zupełnie jak jej mama...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, wiem.. wakacje i powinien być szybciej i dłuższy. Ale na samym początku Mazury, a zaraz potem Animatsuri! Wczoraj sen do 13, a później cieszenie się wakacjami. Dzisiaj się zawzięłam i do tego miałam przypływ weny i napisałam! Dla mnie rozdział może być, ale ocenę pozostawiam wam <3 Następny rozdział powinien się pojawić na początku sierpnia. 
Zapraszam do czytania, komentowania i polecania! 
Do następnej...
....Alice :*