-Sakura? – Z zamyśleń wyrwał ją głos chłopaka. Wracali właśnie ze
szkoły, całą paczką, a ona była objęta przez Uchihe. Popatrzyła zdezorientowana
na Sasuke. – Odpłynęłaś. – Wyjaśnił pokrótce.
- Coś się stało, Sakura-chan? – Naruto wpatrywał się w nią zatroskany
i zaciekawiony. Pokręciła głową i lekko się uśmiechnęła.
- Nie, nic się nie stało. – Westchnęła. – Po prostu się zamyśliłam.
Nad tym Saiem.
- To ten nowy? – Dopytała Ino, choć to było tylko pytanie retoryczne.
– Fajny jest. Ładniutki. – Uśmiechnęła się szeroko. – Nic dziwnego, że o nim
myślisz. – Chciało jej się śmieć z miny czarnowłosego.
- Nie, nie. – Wyjaśniła z uśmiechem. – Nie myślę o nim w ten sposób.
Bardziej chodzi mi o… - „złe przeczucie z
nim związane” chciała powiedzieć, ale się zreflektowała. – O jego
charakter. Przeraziły mnie trochę jego oczy. Kompletnie puste. Jak moje. – Ostatnie
słowa powiedziała niedosłyszalnym szeptem.
- Oj, nie przejmuj się! Zadomowi się i będzie git! – Krzyknął Kiba,
święcie przekonany o swojej racji. Wzruszyła ramionami.
- Może. – Mruknęła i umilkła, patrząc na drzewa wiśni, które ciągnęły
się po obu stronach Ścieszki. Nadal nie pozbyła się uczucia niepokoju
związanego z czarnowłosym. Najgorsze jest to, że jej przeczucia, zwane przez Akatsuki „radarem”, zawsze się
spełniały.
Popatrzyła na wszystkich, są jej przyjaciółmi. Wzrok skupiła na
Shikamaru i Hinacie, to oni pomogli najbardziej, szczególnie Hinata. Sakura nie
mogła się pozbyć wrażenia, jakby znała Hyuge od dziecka. Zielone tęczówki
przeniosła na karookiego obok i jej uśmiech się powiększył. On też na nią
patrzył i także uśmiechnął się lekko.
Nie pozwoli ich skrzywdzić, nikomu.
Ale czy obronisz ich także przed samą sobą?
To pytanie podświadomości spadło na nią niczym grom z jasnego nieba.
Tak, że musiała przystanąć. Wszyscy na nią spojrzeli zdezorientowanym wzrokiem.
-Sakura? – Odezwał się Uchiha. Jednak ona, jakby go nie słysząc, stała
bez ruchu, z opuszczoną głową i ręką zaciskającą się w pięść na sercu. – Sa…
- Ale jestem głupia. – Jej szept przerwał chłopakowi. Podniosła trochę
głowę ale nadal teraz przysłaniały jej różowe włosy. – Jestem głupia. – Powoli
zaczęła się cofać, kręcąc, jakby z niedowierzaniem, głową. Zaczesała włosy do
tyłu i ukazał im się twarz dziewczyny, która kompletnie nie wie co robić, która
jest rozdarta. – Ja was przepraszam, ale muszę pomyśleć… sama. – Szybko
odwróciła się na pięcie i sprężystym krokiem zaczęła się oddalać. Wszyscy
patrzyli zszokowani nagłą zmianą w zachowaniu dziewczyny. Jednak lekko
otrzeźwiała ich Hinata, która wystrzeliła biegiem za Haruno. Dogoniła ją i
przytuliła się do jej pleców.
- Nie idź! Nie sama! – Krzyczała do pleców zdezorientowanej
różowowłosej. – Przestań brać wszystko na siebie! Masz nas! Obiecałaś, że
spróbujesz zaufać. Zaufaj, ale nie tylko nam. Sobie również. – Wiatr bawił się
ich włosami.
- Boje się. – Zaczęła cicho Sakura. – Boje się, że coś wam się stanie…
- Nie bój się. Jesteśmy Taką
nic nam nie będzie. A Kły nawet nas
nie drasną. – Na te słowa Hyugi, tylko pokręciła głową i odwróciła się do niej,
patrząc smutnym wzrokiem.
- Nie boję się o to, że to Kły wam
zrobią krzywdę. Tylko ja. – Znów to robi. Bawi się w pieprzoną księżniczkę
opery mydlanej. Nienawidziła siebie za to, że wszędzie widzi problemy. Jej
przyjaciółka tylko pokręciła głową.
- Ty słuchasz Sakura? Powiedziałam abyś zaufała również sobie. – Patrzyła
na nią z łagodnym uśmiechem.
- Ale..
- Nie „ale” .- Przerwała jej – czy podczas tego miesiąca wspólnie
spędzonego coś nam się stało? – Pokręciła zdezorientowana głową. – Więc jak nas
nie skrzywdziłaś przez miesiąc to teraz też tego nie zrobisz. – Uśmiechnęła się
pocieszycielsko.
- Robie z siebie bohaterkę
opery mydlanej. – Mruknęła, czym wywołała na ustach Hinaty uśmiech.- A może
teraz w ramach rekompensaty zapraszam do mnie, dzisiaj nie mam zmiany. – Zwróciła się do reszty paczki, która
przyzwyczajona do pogawędek z Sakurą, stali dalej. Wszyscy wydawali się
bardziej ożywieni.
- Jasne, że tak! – Pierwsza zgodziła się Ino.
- Jeśli będzie tak samo dobre jak twoje bento to nie mogę się
doczekać! – Poparł Uzumaki. Uśmiechnęła
się i podeszła do nich, prosto w ramiona czarnowłosego.
- To idziemy. – Zadecydował Sasuke i ruszyli w drogę wskazaną przez
Haruno.
A niepokojący obraz Saia na chwilę znikł z myśli różowowłosej.
~*~
- Musze jeszcze kupić składniki na obiad. – Mruknęła Sakura, a po
chwili wyszła z autobusu, a za nią reszta i ruszyła w stronę marketu. – Jakbym
nie musiała ich robić to jeden przystanek i byśmy byli na miejscu. – Wyjaśniła
krótko. Robienie zakupów nie zajęłoby im tak długo, gdyby nie kłótnia Kiby i
Naruto co będą jeść. Koniec końców wygrał Inuzuka z dango. Po kupieniu
wszystkiego wyszli z marketu i spacerkiem ruszyli do niej. Rozmawiali i śmiali
się, chłopcy nosili siatki z zakupami, a dziewczyny ich zagadywały.
- Sakura? – Automatycznie zwróciła głowę przed siebie, w centrum głosu
i, jak reszta paczki, przystanęła. Przed nimi stała brązowowłosa dziewczyna z
brązowymi włosami. Haruno zesztywniała, a jej uczy zwiększyły się do maksimum.
Nie powinna jej tu spotkać!
Dziewczyna uśmiechnęła się i podeszła bliżej.
- To ty! Sakura, jak tęskniłam! – Chciała jej się rzucić na szyję, ale
uniknęła tego wyciągając ręce przed siebie i cofając się.
- Tak to ja, i nie za bardzo wiem co ci do tego. – Przemówiła głosem
tak zimnym, że wszyscy obecni wstrzymali oddech.
Jej ton głosu nic nie wskazywał na to, że przed chwilą śmiała się. Że
przed chwilą całowała usta ukochanego chłopaka. Brzmiała jak na początku roku.
- Jak to co mi do tego? Przecież jestem twoją przy… - nie dała jej
skończyć.
- Zastanów się co chcesz powiedzieć. – Obdarzyła ją zimnym
spojrzeniem. – Jesteś dla mnie nikim, błędem w moim życiu. – Widać, że słowa
przetłoczyły brunetkę. – Idziemy? – Tym razem jej głos złagodniał i mogli
stwierdzić, że w jej melodyjnym głosie czai się smutek. Przytaknęli i ruszyli
przed siebie. Jednak kiedy mijali nieznajomą ona tylko podniosła głowę i
obróciła się do nich.
- Nie wiedziałam, że możesz stać się taka wyrachowana. Znalazłaś sobie niby przyjaciół, chłopaka i
już jestem błędem w życiu. Jednak nie pamiętasz jak ci pomagałam! – Na ostatnie
słowa Saki się zatrzymała i odwróciła z furią w oczach.
- Pomagałaś? Pomagałaś?! – Ryknęła. Przyjaciele spojrzeli po sobie,
jeszcze nigdy nie widzieli jej w takim stanie. Zawsze była stosunkowo
opanowana. – Kiedy? Kiedy byłyśmy małe to ja cię broniłam, a w szkole to ja
musiałam się bronić przed tobą. – Jej głos był na powrót zimny. – A teraz
żegnam. – Znów chciała ponowić chód, jednak dawna znajoma jej na to nie
pozwoliła.
- Oceniasz mnie zbyt surowo! Jak miałam się znaleźć w tej sytuacji?!
Wszystko było takie nagłe. Twoi rodzice, a potem jeszcze to co się stało w
klasie! – Krzyczała zbliżając się do Haruno.
- Nagle? – Ponownie się do niej odwróciła. – A co ja miałam
powiedzieć? To mi nagle odebrano rodziców, to mnie nagle wyklęli. Nie ciebie. A
ty po dwóch tygodniach, jedyna przyjaciółka, również mnie opuściłaś i
pogardzałaś mną. – Z każdym słowem zbliżała się do niej. – Zamknęłam się w
sobie, myślałam, że to kara za zdarzenia z pożaru. Jednak… - teraz stała twarzą
w twarz z brunetką. - … Kiedy spotkałam ludzi z liceum, którzy próbowali się do
mnie zbliżyć, zrozumiałam. Shikamaru, Hinata i Sasuke potrafią przełknąć fakt o
śmierci moich rodziców, Hinata o całej przeszłości, a oni, wszyscy razem
przebaczają mi zachowywanie się jak pieprzona księżniczka z opery mydlanej. – Prawie
cała paczka wpatrywała się w plecy zielonookiej i trawili fakt śmierci jej
rodziców. Było im głupio, że często narzekali na rodziców, a ona ich uważnie
słuchała, nic nie mówiąc lub doradzając pojednanie. Ona nie miała rodziców,
jednak zawsze mogli liczyć na tą radę. – Więc ponawiam stwierdzenie. Jesteś
błędem w moim życiu. – Znów się odwróciła do przyjaciół. – Idziemy? – Ponowiła
pytanie i ruszyła we wcześniejszym kierunku. – Żegnaj, Tachibana. – Zwróciła
się do osłupiałej dziewczyny i odeszła z przyjaciółmi.
Całą drogę do jej mieszkania przeszli w ciszy, a kiedy do niego
dotarli rozsiedli się wygodnie w salonie i przy stole. W tym czasie Sakura
krzątał się po kuchni, ale zmęczona ciszą westchnęła.
- No pytajcie w końcu. – Wywróciła oczami. Jak i już wygadała się co
do śmierci rodziców to przynajmniej wszystko im wytłumaczy.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że twoi rodzice nie żyją? – Pierwsza
spytała Ino.
- No sory, ale nie przedstawiam się ”Hej jestem Sakura i jestem
sierotą, miło poznać”. – Powiedziała z ironią, czym rozbawiła trójkę już dawno
poinformowanych przyjaciół.
- W takim razie dlaczego wiedzieli o tym Hinata, Shika i Sasuke? – Odbił
piłeczkę Kiba.
- Hinata zobaczyła jakieś akta z tym związane, Shikamaru się
dowiedział podsłuchując rozmowę moją Hinaty, a Sasuke… - zamyśliła się na
chwilę. - … Okazało się, że nasze mamy się znały. – Westchnęła i oparła się na
ściance. – Możecie wyjść… nie powstrzymuje was, jeśli nie chce się zadawać z
sierotą.
- Nie mów głupstw Saura. – Odezwał się Uzumaki. – Nie opuścimy cię z
dwóch powodów. Pierwszy: jesteś naszą przyjaciółką, nie zależnie od wszystkiego
i wszystkich, a po drugie, znacznie ważniejsze, obiecałaś dango! – Ostatnim
stwierdzeniem blondyn wywołał ogólną wesołość
- Kim była ta dziewczyna. – Spytała zaciekawiona Temari, różowowłosa
na nią spojrzała, a jej uśmiech znikł.
- Tachibana była moją przyjaciółką w gimnazjum. – Zaczęła mówić zimnym
głosem, a Sasuke wstał z kanapy i powoli ruszył w jej stronę. – Po śmierci
rodziców dzieciaki odwróciły się ode mnie, oprócz niej. Znałyśmy się od
dziecka, często ją broniłam przed wrednymi dzieciakami. Jednak w podstawówce,
kiedy rzekomo ona mnie broniła, pewnego dnia także zaczęła mną szydzić. – Była
obejmowana od tyłu przez Uchihe i sama wtulała się w jego klatkę piersiową. – Koniec
historii, po szkole nie miałam z nią żadnego kontaktu, aż do dzisiaj.
- Szmata. –Skomentowała cicho Hinata i wszyscy spojrzeli na nią w
szoku, po czym wybuchneli śmiechem.
- Ok., zabieram się za dango. – Odwróciła się, ale zapomniała o
ramionach czarnowłosego i trafiła na jego podbródek, co skrzętnie wykorzystał
skradając jej całusa, którego chętnie oddała. Teraz wszyscy patrzyli się na
parę, powodując duży rumieniec na twarzy dziewczyny. – I co się gapicie? – Mruknęła
i z opuszczoną głową ruszyła szybko do kuchni aby w końcu wstawić danie.
- Jakoś jest między wami inaczej. – Zaczął powoli Shikamaru. – Tak…
bardziej – urwał szukając właściwego słowa. – Uczuciowo. – Sakura schowała
głowę w siatkach z zakupami, a Sasuke tylko westchnął.
- Nasz związek, nasza sprawa. – Odpowiedział prosto. Bez gniewu, czy
warczenia.
- Najnormalniej wszystko sobie wytłumaczyliśmy. – Dodała swoje trzy
grosze, wciąż zawstydzona, Haruno.
Przez kolejne pół godziny, wszyscy wesoło gawędzili, a zielonooka
przyrządzała obiecaną przyprawę, wesoło uczestnicząc w dyskusji. Jednak pod
koniec gotowania, chłopcy zajęli się rozmawianiem o sporcie, a trzy pozostałe
dziewczyny o typowo damskich sprawach, którymi Sakura się nie interesowała,
więc z braku pomysłu zaczęła śpiewać.
-Travel to the moon
Kimi wa nemuri, yume wo toku
Dare mo inai
hoshi no hikari Ayatsuri nagara
Tsuyoku naru tame
Wasureta egao
Kitto futari nara, torimodosu
Kizuite
I'm here waiting for you
Ima to wa chigau mirai ga atte mo
I'm here waiting for you
Sakebi tsuzukete
Kitto kokoro wa tsunagu ito wo tagutteru
Ano koro no watashi me wo samasu you ni
No need to cry* – wciągnęła się w tą piosenkę, nawet nie zauważyła, że wszystkie rozmowy ucichły i wszyscy jej słuchają. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, na wspomnienie mamy, która śpiewała tą piosenkę zawsze kiedy gotowała lub po prostu siedziała z córką wtuloną w bok na kanapie w salonie. Jednak to nie był płacz. Tylko słona woda wyciekająca z jej oczu.
Kimi wa nemuri, yume wo toku
Dare mo inai
hoshi no hikari Ayatsuri nagara
Tsuyoku naru tame
Wasureta egao
Kitto futari nara, torimodosu
Kizuite
I'm here waiting for you
Ima to wa chigau mirai ga atte mo
I'm here waiting for you
Sakebi tsuzukete
Kitto kokoro wa tsunagu ito wo tagutteru
Ano koro no watashi me wo samasu you ni
No need to cry* – wciągnęła się w tą piosenkę, nawet nie zauważyła, że wszystkie rozmowy ucichły i wszyscy jej słuchają. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, na wspomnienie mamy, która śpiewała tą piosenkę zawsze kiedy gotowała lub po prostu siedziała z córką wtuloną w bok na kanapie w salonie. Jednak to nie był płacz. Tylko słona woda wyciekająca z jej oczu.
Nienawidziła śpiewać od śmierci rodziców. Zawsze kiedy próbowała
zanosiła się głośnym płaczem. Ale teraz
było inaczej. Uśmiechnęła się i dopiero teraz zauważyła wszystkich w kuchni.
Starła łzy, ale była dalej w szoku.
- Saki – ostrożnie zaczął Kiba. – Dlaczego nie mówiłaś, że masz taki
zajebisty głos?! – zwróciła wzrok na blat i nabijała kuleczki na patyczki.
- Bo nie wydawało mi się to ważne,
poza tym… nie przepadałam za tym. – wzruszyła ramionami. – Przypominało
o rodzicach. – skończyła ostatnie i uśmiechnęła się szeroko. – do stołu podano!
– wszyscy w dobrych nastrojach zaczęli pałaszować dango, popijając piwem. Tak,
piwem. Niby mają 16 lat. Ale i tak, wszyscy pili już w gimnazjum, nie nałogowo
tylko od czasu do czasu. A, że Tsunade czasem pozwalała zielonookiej napić się
puszki piwa przed snem, to miała zapasik i wyszło dla każdego po jednym.
Siedzieli przed „kartonem” jak go nazwała Różowowłosa, która teraz
siedziała na kolanach Sasuke, który z kolei siedział na ziemi i opierał się o
wielkie okno. Shikamaru siedział na małej kanapie, a pomiędzy jego nogami (na
ziemi) siedziała Temari, której przeczesywał od czasu do czasu włosy. Naruto
siedział na podłodze obok Hinaty, siedzącej na wersalce. Między nią, a
Shikamaru siedziała Ino, a Kiba rozsiadł się na fotelu. W takim ustawieniu
zjedli wszystko co przyszykowała młoda Haruno i siedzieli jeszcze dłużej powoli
pijąc piwo, aby im na dłużej starczyło ( oszczędność xD dop.aut. ). Siedzieli
wesoło, gdy nagle „z buta” wparowała Tsunade z wielkim uśmiechem. Uczniowie
patrzyli na nią zszokowani, a ona to spojrzenie odwzajemniała. Jej siostrzenica
z chichotem wstała z kolan chłopaka i
potruchtała do cioci zabierając siatki z jej dłoni. Kiedy tylko postawiła na
blacie zakupy zobaczyła co jest w środku i westchnęła.
- Ciotka? – zwróciła się do blondynki, wyciągając pierwszą butelkę sake
i dwie wina. – po co, do cholery, tyle alkoholu?! – kiedy wszystko wypakowała
naliczyła się 2 butelek sake i 4 win, dobrze wiedziała, że ciotka wypije to w
jeden wieczór, za dobrze ją znała.
- Bo będziemy świętować! Niedługo przyjdzie Nagato z Ayumi i reszta
Akatsuki! Twoi znajomi oczywiście także mogą zostać! Nawet lepiej! –
uśmiechnęła się i wparowała do kuchni, wyjmując przy okazji telefon. – No
spytaj się ich! To poproszę Nagato o dodatkowy stół! – Zaczęła wstawiać wodę,
wyjmować garnki i patelnie. Sakura, dobrze wiedząc, że nic nie wskóra wyszła z
kuchni i zwróciła się do przyjaciół, którzy zostali oświeceni przez Hinate,
która znała dobrze sytuację.
- Zostajecie na świętowaniu, niewiadomo czego? – pokiwali głowami.
- No jasne! – zadecydowała Ino z uśmiechem.
- Zostają. – krzyknęła do ciotki, odpowiedziało jej krótkie „ok.” i
rozsiadła się ponownie na kolanach Uchihy.
- Nie trzeba jej pomóc? – spytał się cicho, nie pewnie patrząc na
kuchnie, z której było słychać skrawki rozmowy Tsunade z Nagato.
- Jak chcesz stracić życie to śmiało. – mruknęła Haruno. – kiedy jest w
takim stanie to bój się boga, aby jej przerwać. – ta uwagą wywołała śmiech u
wszystkich. Powrócili do przerwanej rozmowy nie przejmując się Tsunade, która
pałaszowała w kuchni.
Po godzinie zaczęło się schodzić całe Akatsuki, kiedy starszy Haruno zobaczył swoją siostrę na kolanach
Uchihy, otaksował go wzrokiem mówiącym „Później sobie porozmawiamy” i wrócił do
swojej dziewczyny. Później tylko wszyscy chłopcy z towarzystwa pomagali wnosić
stół, który przywiózł Sasori, a dziewczyny zaczęły przygotowywać zastawę.
Wszyscy świetnie się bawili, rozmawiali i śmiali się. Kiedy wszystko, łącznie z
daniami, było na miejscu. Nagato otworzył wino i wlał każdemu do kieliszka.
Kiedy tylko brązowooka miała pełny kieliszek zaczęła tłumaczyć powód tego
świętowania.
- Otóż, to się dotyczy zarówno was- jako uczniów, oraz jako osoby
prywatne. – tu spojrzała znacząco na Sakure i jej brata. – Po długiej walce z
tym głupim piernikiem, który odpowiada za szkolnictwo, zdołałam wywalczyć w
końcu klub muzyczny – tutaj spojrzała głównie na Uzumakiego i Uchihe, ponieważ
to był ich pomysł. – oraz wysokie dofinansowanie, przez co wzrosła moja pensja,
więc… żegnajcie problemy finansowe! – podniosła kieliszek, a wszyscy jej
zawtórowali i życząc zdrowia wypili do dna. – A, że jutro jest sobota to
spokojnie możecie tu zostać na noc. – Sakura spojrzała na nią zdziwiona.
- To trochę małe mieszkanko nie sądzisz? Nie ma za bardzo gdzie spać. –
nie żeby młoda Haruno nie chciała ugościć tu przyjaciół, ale uważa, że noc w
towarzystwie dyrektorki nie byłaby dla nich komfortowa.
- Oj tam, jest górne łóżko, dolne i kanapa się rozkłada, a do tego
jeszcze dużo śpiworów. – wzruszyła ramionami.
- A ty gdzie byś spała? – spytała trzeźwo różowowłosa.
- U Nagato, jutro muszę jeszcze pojechać do urzędu, a od niego mam
bliżej. – czerwono włosy kiwnął głową potwierdzająco.
- W takim razie. – podniosła ręce w geście poddania. – od was zależy
czy chcecie tu nocować. – uśmiechnęła się do przyjaciół.
- Ja nie mogę. – Ino uśmiechnęła się przepraszająco. – jutro obiecałam
pomóc mamie w kwiaciarni. Sory.
- No to zostaje tylko zadzwonić do rodziców! – Uzumaki już skakał z
radości.
- No dobra, ale to później! Teraz Tsunade przyrządziła te pyszności! –
odezwał się Deidara i wszyscy usiedli i zabrali się za jedzenie. Przy
akompaniamencie miłych rozmów oraz żartów spędzili dwie godziny, po czym każdy
zaczął dzwonić do rodziców aby dowiedzieć się czy może nie wracać na noc.
Kiba nie mógł, musiał pomóc siostrze w przeprowadzce, więc on i Ino
odpadli. Jak prawie każdy zadzwonił, Sasuke wyszedł na mały balkon aby
zadzwonić do swoich. Mikoto zgodziła się, jednak pod warunkiem, że różowowłosa
stawi się u nich jutro na obiad. Kiedy miał już wchodzić do środka przed drzwi
balkonowe wszedł Nagato.
- Słuchaj Sasuke. – zaczął poważnym tonem. Uchiha cały się spiął.
Starszy Haruno mówił takim tonem, kiedy to było naprawdę ważne lub niepokojące.
– Bardzo cię lubię, jesteś w końcu młodszym i ukochanym braciszkiem mojego przyjaciela,
ale – szarooki nagle doskoczył do młodego i złapał za kołnierz od mundurka. –
jeśli skrzywdzisz moją siostrę, obiecuje, nie będzie mnie obchodzić twoje
pokrewieństwo z Itachim lub to, że twoja matka jest jej chrzestną. Utłukę cię
jak psa. – warczał przez zęby, a czarnowłosy pierwszy raz widział w jego oczach
taką furie. Wierzył, że Haruno dotrzyma obietnicy. – Za dużo przeszła, abyś
jeszcze ty jej dodawał zmartwień. Rozumiemy się?! – kiwnął głową. – nie słyszę.
- Rozumiem. Nie dam jej skrzywdzić, nikomu. Sobie także. – odpowiedział
szczerze wierząc w swoje słowa. Nagato puścił go i skierował się do drzwi.
- Cieszy mnie to, niezmiernie. – i wszedł do środka. Za nim podążył chłopak,
jeszcze w małym szoku.
- I co? – podeszła do niego Sakura z uśmiechem. Objął ją w pasie. Nie da
jej skrzywdzić. Góry przeniesie, pół
świata rozpierdoli aby tylko czuła się bezpieczna**. Zrobi dla niej
wszystko. Wszystko dla jej pięknych, zielonych oczu, oraz pięknego uśmiechu,
który, ku radości wszystkich, coraz częściej się pojawia.
- Mogę, tylko jutro idziesz do mnie na obiad. To był warunek mojej
mamy, nie masz nic do gadania. – sprostował gdy otwierała usta. Kiwnęła głową z
westchnięciem. Schylił się do jej ust. – kocham cię. – szepnął, zanim ją
pocałował. Nie kłamał, powiedział szczerz z własnym sercem. Kochał ją nad
życie, chociaż to krótka znajomość, to i tak wierzy, że mogą zbudować coś
trwałego i niezniszczalnego.
- Ja ciebie też. – te słowa, zaraz po oderwaniu się ich ust od siebie,
sprawiły, że był w tej chwili najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ponownie
złączył ich usta. Był szczęśliwy, najszczęśliwszy.
Zupełnie tak, jak ona.
Chińska legenda głosi, że niewidzialna, czerwona nić łączy kochanków,
których przeznaczeniem było się spotkać, niezależnie od czasu, miejsca czy
okoliczności. Ta nić może się rozciągnąć lub splątać, ale nigdy się nie zerwie.
Oboje wieżą, że ta nić właśnie ich łączy, że została skrócona do minimum i
wszystkie supły zostały rozwiązane.
Wierzą, że połączyło ich przeznaczenie.
* Olivia Lufkin- A Little Pain (http://www.tekstowo.pl/piosenka,olivia_lufkin,a_little_pain.html)
** Cytacik mojej mamusi xD
Ta dam! Mam nadzieje, że się spodobał! Kolejny śmietniczek, tu trochę opery mydlanej, tam trochę szczęścia, oraz skrawek przeszłości Saki ;D
Rozdział długi, bo długo nie dodawałam, postaram się z mniejszymi odstępami czasu, jednak nie mogłam za bardzo pisać w wakacje, bo miałam przygody z NFZ <3
Kolejna sprawa, to zauważyłam, że moje grono obserwujących powiększa się <3 to bardzo miłe i przez to moje serduszko tonie w ciepełku miłości, jednak nie widzę komentarzy ;( PROSZĘ WSZYSTKICH O KOMENTARZE! To naprawdę daje kopa weny.
Z powodu małej ilości komentarzy postanowiłam, że nie wstawię notki, dopóki pod tą notką nie będzie co najmniej 4 komentarzy.
Całująca i kochająca wszystkich czytelników
Alice :*