poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 13

  "Jego dłonie.
  Nie tak przyjemnie jak te, które należały do Sasuke.
  Chce się ruszyć ale nie mogę. Jestem krępowana. 
  Na pomoc!! 
  Chce krzyczeć, wzywać pomocy ale mam zakneblowane usta. 
  Słyszę jego śmiech. Okropny, ochrypnięty. Wyrywam się i wiercę, ale uspokaja mnie uderzenie w policzek.
  Boli.
  - Oj mała, wiem, że chcesz. - Nie tylko śmiech miał ochrypnięty. Czuje jego dłonie między moimi nogami. Wyrywam się jeszcze mocniej, ale nie mogę. Moje ciało jest takie słabe. Czuje łzy na mich policzkach. 
 Słyszę dźwięk rozpinanego rozporka..." 
 Poderwała się i złapała za głowę. Czuła się jakby ktoś ją tam młotkiem uderzał. 
 Po chwili przeszło. 
  - Sakura? Dlaczego płaczesz? - spojrzała przestraszona na Sasuke, który podpierał się na łokciach. - Żałujesz? - żal, który pojawił się w jego oczach po zadaniu pytania odgonił jej myśli od koszmaru.
  - Nie, to tylko koszmar. - nachyliła się nad nim i złożyła na jego ustach pocałunek. Kiedy już się od siebie oderwali, wtuliła się w jego bok. 
  - Opowiesz mi go? - spytał po kilku sekundach. Skuliła się w sobie, co on wyczuł i jeszcze mocniej do siebie przytulił. 
  - Nie, nie teraz. - odpowiedziała tylko, a on nie miał zamiaru dalej drążyć. - Ale co do wczoraj... - teraz to zamienił się w słuch, chciał znać powód ich kłótni. -  Moi dziadkowie mnie odwiedzili. - wstrzymał oddech. Wiedział, że matka dziewczyny była z bidula, a rodzice jej ojca go wydziedziczyli. 
  - Którzy?
  - Od mojego taty. - odpowiedziała szybko i znów zaczęła mówić. - Na początku przepraszali i w ogóle. Mówili jak to żałują tego, co się stało. No to dałam im szansę i było nawet fajnie. Ale potem... - swoją delikatną dłoń ścisnęła w pięść. - ... zażądali abym zostawiła Tsunade bo jest nic nie warta, no na pewno nie tyle ile oni. - Poczuł złość na tych ludzi. Przecież blondynka opiekowała się Sakurą tak długo i tak się o nią troszczyła. - Teraz rozumiesz. Kazali mi wybierać między nimi a Tsunade. Wybór był prosty. - szepnęła na koniec i oboje leżeli w ciszy. Nie potrzebowali słów, wystarczyła tylko obecność. Jednak jemu nie dawała spokoju jedna rzecz. 
  - Dlaczego przede mną się cofałaś? - zadał pytanie którego się bała najbardziej. Chciała mu powiedzieć prawdę... ale nie wiedziała czy może.
  - To.. bardziej skomplikowane. - nie patrzyła na niego. Nie mogła. Przewrócił ją na plecy i zawisł nad nią.
  -  Sakura, nie chcę mieć przed tobą tajemnic, ale tego samego żądam od ciebie. - spojrzała na niego przygaszona i westchnęła zrezygnowana. Wyczołgała się spod niego i usiadła na łóżku opatulając swoje nagie ciało kołdrą. 
  - Tylko proszę, nic nikomu nie mów. - spojrzała na niego błagalnie, na co on kiwnął głową. - I nie odsuwaj się ode mnie. Proszę. - strach w jej oczach przyprawił go o ciarki. Co takiego chce mu powiedzieć, że się tak boi?
  - Nie odsunę. - pomimo nikłego strachu jego głos był pewny. Spojrzała na niego niepewnie, po czym podniosła rękę w stronę półki ze zdjęciami. 
  Przez chwilę nic się nie działo i chłopak nie za bardzo rozumiał o co chodzi. Po chwili jednak o mały włos nie spadł z łóżka.
  Ramka ze zdjęciem z nim i z Itachi'm zaczęła lewitować i lecieć w ich stronę. Kątem oka popatrzył na dziewczynę, na jej twarzy widniało czyste skupienie. Ramka przeleciała obok jego twarzy i teraz lewitowała nad dłonią Haruno. 
  - Od urodzenia mam zdolności psychokinetyczne. - Zdjęcie znów poleciało na swoje miejsce. - jak jestem w miarę spokojna i się skupie to potrafię to kontrolować. Jednak kiedy zaczynam się denerwować i tracić kontrolę mogę kogoś skrzywdzić. - spojrzała na niego, a w kącikach jej oczu widniały łzy. - Wtedy też to czułam, dlatego chciałam abyś wyszedł. Nie chciałam cię skrzywdzić. - wciągnęła powietrze czując, że jest blisko płaczu. - powiedz coś...
  - A co chcesz usłyszeć? - spojrzała na niego zszokowana, po czym zaczęła się wygrzebywać z kołdry. On szybko zareagował i znów ją przygwoździł ciałem, a gdy chciała coś powiedzieć zamknął jej usta pocałunkiem. 
  - Chcesz mi powiedzieć w twarz, że jestem dziwolągiem i nie powinnam żyć? Jak tak to daj mi spokój. - zesztywniał słysząc jaką ma niską samoocenę.
  - Nie. - zaprzeczył i znów ją pocałował. - Nadal cię tak samo kocham i nadal nie chcę cię opuszczać. To, że masz jakieś tam zdolności, nie zmienia twojej osobowości. - patrzyła na niego, a łzy płynęły z oczu. Nachylił się i je scałował. - Nadal nie chcę abyś mnie opuściła. - pokiwała głową i pocałowała. 
  - Nie opuszczę. - szepnęła szczęśliwa i znów zawładnęła jego ustami. Tylko teraz bardziej namiętniej. No.. na pocałunku się nie skończyło...
~*~
  - Hej, jestem Sai. - sztuczny uśmiech tego chłopaka jakoś jej nie przekonywał. 
  Weekend się skończył, z Sasuke się pogodziła i była jeszcze bardziej wdzięczna Shikamaru i Hinacie. Siedzieli na dworze i cieszyli się ciepłym dniem, kiedy podszedł do nich nowy uczeń. 
  - Wiemy jak się nazywasz, przecież się przedstawiłeś. - opowiedziała ze śmiechem Ino. - Miło mi cię poznać, jestem Ino. - uścisnęła mu rękę i usiadła z powrotem na ławce.
  - Jestem Kiba, a to Shikamaru i Temari. - Sam podał rękę i wskazał na parę, która także to uczyniła. 
  - Jestem Naruto! - wywrzeszczał blondyn podał rękę nowo poznanemu i wziął pod pachę czerwoną jak piwonia Hinate. - A to nasza Hinacia.. 
  - Która zaraz zemdleje. - przerwał ze śmiechem Kiba, a Yamakana zabrała ciemnowłosą spod pachy Uzumakiego. 
  - Miło mi. - ledwo co to wydusiła nadal otępiała po tak bliskim spotkaniu z blondynem i także nieśmiało podała dłoń. Czarne oczy Sai'a zwróciły się na Sakurę i Sasuke. Uśmiechnął się i podszedł także do nich. 
  - Sasuke. - tyle wystarczyło i uścisk dłoni. 
  - Sakura. - Chłodny ton jej głosu trochę zmartwił przyjaciół, ale patrzyli jak się ułoży.I czekali aż poda mu rękę, jednak tego nie uczyniła tylko odwróciła się i odeszła. 
  - Nie lubi mnie. - stwierdził chłopak opuszczając rękę. 
  - Nie no... - Ino próbowała wyplątać się z sytuacji. - ona po prostu taka jest... nie lubi nowych ludzi, daj jej trochę czasu. - uśmiechnęła się do niego. 
  Sasuke patrzył na plecy swojej dziewczyny i zastanawiał się dlaczego odeszła. Mogła nie przepadać za nowymi ludźmi ale nie w takim stopniu aby odchodzić tylko po wyjawieniu imienia. 
   - To skąd się tu wziąłeś? - pytanie Kiby zaczęło rozmowę już na resztę przerwy. 
~*~
  Minął tydzień. Tydzień na ciągłym uciekaniu. Nie ufałam Sai'owi i to chyba nie zmieni się w najbliższym czasie. Kiedy on się pojawiał na horyzoncie ja uciekałam. Jednak z tej całej sytuacji chyba bolał mnie fakt, że jak tak odchodziłam to nikt za mną nie szedł. Wróciłam do wesołej sfery samotności. Ale tylko w szkole. 
  I chyba też to najbardziej mnie bolało. W szkole mało co z kimkolwiek gadałam, a po niej wracałam nie raz z Sasuke, nie raz zachodziliśmy do mnie czy do niego kiedy nikogo nie było. To też bolało. 
  Ale unikanie Sai'a to mój wybór więc nie winie ich. Zawsze byli przyjaźni i otwarci na innych.
  Samotność to dla mnie nic nowego. Po prostu siedzę na dachu i rozmyślam lub po prostu patrzę w chmury. 
  To nic, że brakuje mi opieki Hinaty i Shiki albo szalonych pomysłów Kiby z Naruto. Pouczenia o stylu kierowane od Ino też były ciekawym urozmaiceniem lub przepychanki z Temari.. o to było dobre. Ale wbrew pozorom głupio się czuje bez obejmujących mnie ramion Sasuke co przerwa. Dopiero po szkole. 
  Właśnie teraz siedziałam, oparta o ścianę, i jadłam bento gdy przez drzwi wszedł na dach Itachi. Kogo jak kogo jego się nie spodziewałam. Zwykle siedzi z moim bratem w sali. Akatsuki nie wiedziało o sytuacji w jakiej się znalazłam, nie chciałam ich martwić. 
  - Sakura? - spojrzał na mnie zdziwiony a ja się tylko uśmiechnęłam i wzruszyłam ramionami. - Co tutaj robisz? Wydawało mi się, że słyszałem Naruto na schodach. - pokazał palcem za siebie. 
  - Nasze drogi ostatnio się minimalnie rozchodzą. - widziałam jak pociemniał mu wzrok. - Ale Itachi.. to moja wina. - przysiadł obok mnie, po turecku. 
  - Mów. 
  - Pamiętasz mój "radar"? - kiwnął głową. - No właśnie, a do naszej klasy dołączył Sai... i mój radar mówi mi, że znajomość z nim to nie dobry pomysł. - skuliłam się, gdy zawiał chłodniejszy wiatr. Itachi gdy to zobaczył ściągnął swoją marynarkę i mnie ją przykrył. - dzięki. - mruknęłam i się ją opatuliłam. 
  - Czyli słuchając się radaru robisz coś odwrotnego co Taka... rozumiem. - spojrzał w niebo. - Mój brat też? - wiedziałam, że będzie na niego zły gdy się dowie, ale nie umiałam przed nim nic zatajać. 
  - Wracamy razem. - mruknęłam usprawiedliwiająco. 
  - Ale siedzisz tutaj sama. - zaatakował. 
  - To mój wybór. - oparłam głowę o jego ramię. 
  - Ale, do cholery, nie wokół Sai'a świat się obraca. - słyszałam, że był zły i zirytowany. - no i co? Teraz ma super kolegę, a z tobą łaskawie wraca? 
  - Itachi uspokój się, to tylko szkoła. I tak będę z nim wra... - dźwięk wiadomości przerwał mi wypowiedź, a kiedy ją przeczytałam coś się u mnie złamało. - nie, jednak z nim nie wrócę. - łzy mi się zbierały w oczach, kiedy tylko widziałam tego SMS'a "Idziemy z Sai'em do Icharaku, sorry, że nie będę z tobą wracać" 
  - On chyba sobie jaja stroi. - warknął. 
  - Itachi, nie mów nic Nagato... proszę. - nie miałam siły ani chęci jeszcze na batalię z moim bratem.
  - Oj Saki. - przytulił mnie. I właśnie zdałam sobie sprawę, że stałam się bardziej podatna na zranienie...
~*~
  Zdjął buty i rzucił je w kąt. Sai okazał się naprawdę dobrym kompanem na wyjścia. Opowiadał, gdy się go pytali, a poczucie humoru miał podobne do nich i także umiał przygadać. 
  Wchodząc głębiej w dom, zastał swojego brata na kanapie w salonie. 
   - Cześć, co tam? - Itachi patrzył na niego swoimi czarnymi oczami. 
   - Nic takiego, a u ciebie? - Od dłuższego czasu się mijali i nie mieli zbytnio czasu aby ze sobą porozmawiać tak dłużej. 
   - U mnie też nic... - starszy nieco się zamyślił po czym spojrzał na swojego młodszego brata. - A u Sakury? Też dawno jej nie widziałem. 
   - W porządku... - jeszcze wczoraj było, a dzisiaj była w szkole. Na lekcji nie chciał jej przeszkadzać, na przerwie gdzieś poszła... no i dzisiaj poszedł na Icharaku zamiast z nią wracać. Krotko, nie miał z nią żadnego werbalnego kontaktu od wczoraj. 
   - W kulki ze mną lecisz. - warknięcie brata wyrwało go z zamyśleń. 
   Itachi patrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami, a jego oczy ciskały błyskawice. 
   - O co ci chodzi? - zaczynał się bać... tak troszkę. 
   - Wiesz kogo spotkałem na dachu, dzisiaj w szkole. - oparł łokcie o kolana. - Pewną, bardzo, samotną dziewczynę. I wiesz co ta dziewczyna robiła? Płakała bo jej chłopak, kutas, chyba bardziej kocha swojego nowego kolegę od niej. - jego głos także wyrażał gniew. Sasuke patrzył oniemiały. - Możesz mi powiedzieć co ty odpierdzielasz? 
   - Nie twoja sprawa. - próbował się nieudolnie bronić. 
   - Żebyś się nie zdziwił. Słuchaj Sasuke... - jego wypowiedź przerwał telefon. Popatrzył na wyświetlasz. Nagato. Odebrał. - Halo? 
   Sasuke próbował wychwycić coś z rozmowy ale nie udawało mu się. Jednak coraz bardziej się niepokoił gdy jego straszy brat był coraz bledszy. 
   - Nie ma sprawy, czekam. - w końcu się rozłączył i spojrzał w oczy młodszego. Ogrom żalu, rozpaczy i strachu szczerze przeraził czarnowłosego, a dobiły go kolejne słowa. - Sakura zaginęła, porwali ją...
    O kurwa....
-------------------
  No to rozdział skończony... następny mam nadzieje że za tydzień kolejny <3
Dziękuję za komentarze, kocham Alice :*

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 12

 - Sakura, jesteśmy. - Naruto krzyczał już od progu mieszkania. Szedł dumny, z siatkami wypełnionymi sokiem pomarańczowym oraz różnorakich dodatków do naleśników. 
 - Jestem tutaj. - usłyszeli cichy głos dobiegający z kuchni. Stała tam, spokojna i cicha, jakby odległa. 
 - I jak tam goście? - spytała się wesoło Temari wypakowując zakupy. 
 - Normalnie - mruknęła. - To co, jemy? - uśmiechnęła się lekko. Wszyscy rozsiedli się przy stole i jedli rozmawiając i śmiejąc się. Prócz niej, ona była spokojna. Po skończonym posiłku jeszcze trochę posiedzieli, a po południu rozeszli się do domów. Został tylko Sasuke. 
Siedzieli na kanapie oglądając jakiś serial jednak chłopak czuł, że dziewczyna jest nie w humorze. 
 - Hej, Sakura co jest? - spytał się w końcu nie wytrzymując napięcia. 
 - Nic, co ma być? - spojrzała na niego przyćmionym wzrokiem. Odpłynęła, a on ją tym pytaniem wyrwał z zamyśleń. - nie patrz tak na mnie, nic mi nie jest. - odpowiedziała dość twardo i może odrobinę za szorstko. 
 - Może minimalnie grzecznej, co? Ja się tylko martwię. - zdenerwowanie dziewczyny udzieliło się także jemu. On się normalnie pyta, chce pomóc, a ona robi problemy. 
 - Nie potrzebnie. - warknęła. - Nie potrzebuje by ktoś się nade mną litował. - wyrwała się z ucisku i wstała z kanapy, on także wstał. 
 - To nie litość, to tylko troska o ważną dla mnie osobę. - nie rozumiał jej. 
 - Czy ja prosiłam o jakakolwiek troskę? Nie, więc odpuść. - Nie chciała pomocy. Powiedziała, że nic, to nic. Najgorsze jest to, że czuła przypływ mocy, czuła, że może go skrzywdzić.
 - Boże, dziewczyno... chce ci pomóc a ty znów odpychasz... chce wiedzieć czy potrzebujesz pomocy i ci ją ofiarować. - próbował wytłumaczyć i się do niej zbliżyć. Jednak ona cofnęła się wraz z jego pierwszym krokiem. On stał sparaliżowany, ona się go bała?
 - Możesz wyjść? - spytała się słabo i sztywno. Znów złe zrozumienie. Stała sztywno bo chciała utrzymać moc na wodzy, bala się o niego... zaś on trochę opatrznie to zrozumiał...
 - Jak nie chcesz mnie widzieć to po prostu to powiedz. - bezuczuciowość w jego glosie ją przeraziła i sparaliżowała. Nawet kiedy przechodził obok niej nie mogła się ruszyć. Dopiero trzask drzwi ją ocucił. Jednak straciła panowanie, a waza z kwiatami pękła pod wpływem fali uderzeniowej wydobywającej się z jej ciała. 
Upadła na kolana i zaczęła głośno płakać, wyciągnęła rękę w stronę drzwi frontowych. 
 - Nikogo tak bardzo nie chcę widzieć jak ciebie. - szepnęła w przestrzeń, w której zaraz rozbrzmiał jej płacz.
~*~
 Trzasnął drzwiami i zamaszyście ściągnął buty. Nadal wkurzony po kłótni. Ale nie na Sakurę, tylko na siebie. Dobrze wiedział, że ma problem z troską o jej osobę, ale nie... musiał się unieść dumą. Zmęczony dzisiejszym dniem ruszył w stronę schodów. Miał nadzieję, że nie spotka matki... no nadzieja matką głupich. 
 Był już w połowie schodów gdy usłyszał.
 -Sasuke, gdzie Sakura? - Mikoto stała u podnóża schodów ze skrzyżowanymi rękami. 
 -U siebie, nie przyjdzie. - mruknął po czym ruszył ponownie
 - Co? Mówiłam chyba, że pod tym warunkiem będziesz nocował. - podniosła brew, a on znów się zatrzymał. 
 - Mamo, pokłóciłem się z nią. Nie mam ochoty o tym mówić. - zastrzegł widząc, że matka chce się znów odezwać. Wznowił swoja podróż do pokoju, mając nadzieję, że już się nie zatrzyma. 
 - Dzisiaj wieczór wychodzimy z ojcem i wracamy jutro, a co do Sakury to nie będę się w to mieszać... tylko mam nadzieję, że się pogodzicie. - i odeszła, a on w końcu doszedł do swojego pokoju. 
 Pierwsze co zrobił to rzucił się na łóżko i rozejrzał się po pokoju. Swój wzrok skupił na półce, na której stały ramki ze zdjęciami. Może i nie lubił jak ktoś go fotografował, ale były wyjątki. Z przyjaciółmi czy rodziną. Jednak nie zauważył różowych włosów i uświadomił sobie, że pomimo, do dzisiejszego ranka, szczęśliwego związku nie mieli zdjęcia. 
 -Kurwa. - szepnął przekleństwo i tak został, zepchnięty w plątaninę swoich myśli. 
~*~
 Siedziała tak, może godzinę, może pięć, a może tylko dziesięć minut. Nie wiedziała, nie obchodziło ją to. Po prostu siedziała i płakała. Pewnie siedziała by tak dłużej, gdyby nie dźwięk telefonu. Pozbierała się z podłogi i odebrała.
 -Halo? - odezwała się do słuchawki, głos miała nadal zachrypnięty po długim płaczu. 
 -Sakura? - usłyszała cichy głos Hinaty. - Coś się stało? - jej głos był przejęty. 
  - Nic mala sprzeczka z Sasuke. - wytłumaczyła pokrótce. Nie miała ochoty na jakąkolwiek rozmowę. 
  - Słuchaj, zostawiłam u ciebie kolczyki. - dziewczyna szybko rozejrzała się po mieszkaniu i zobaczyła srebrne kolczyki. - Zwykle poczekałabym z tym do poniedziałku ale pilnie ich potrzebuje. - jej ton głosu zmienił się na błagalny i przepraszający. 
  - Nie ma problemu, może za pół godziny na placu zabaw przy rynku? - musiała mieć moment na ogarnięcie się, a później mieć czas aby się dostać na miejsce spotkania. 
  - No oki, dzięki wielkie. - niemal czuła jak Hyuga uśmiecha się nieśmiało. 
  - To na razie. - Rozłączyła się,przbarała, ogarneła swój wygląd aby nie wyglądac jak siedem nieszczęść i, wcześniej sprzątnąwszy zbitą wazę, wyszła zamykając drzwi na klucz. 
Dotarcie na miejsce spotkania zajęło jej tyle ile przewidywała. Hinata już czekała na jednej z dwóch huśtawek. Z kolei na tą drugą wskazała ręką jakby zapraszając aby usiadła, co zresztą uczyniła. 
  - Kolczyki. - wyciągnęła rękę ze srebrnymi ozdobami na uszy. Białooka zabrała je i wsadziła do kieszeni. 
  - Dzięki, ale jak pewnie wiesz nie tylko po to chciała cię spotkać. - mruknęła z czerwonymi policzkami ze wstydu.
  - To było do przewidzenia. - mruknęła Sakura w odpowiedzi. 
  - O co się pokłóciliście? 
  - O nic takiego.
  - To dlaczego płakałaś? Saki, powiedz. - Naciskała i już wiedziała, że przegrała. 
  - Spytał czy coś się stało... no i poszło. - odpowiedziała po kilku sekundach - A kiedy już się zdenerwowałam to... - przerwała i patrzyła jak grupka dzieci przebiega obok z nich z krzykiem.
  - To poczułaś to, co w podstawówce, prawda? - dopowiedziała przyjaciółka. Popatrzyła na nią tymi zielonymi oczami. 
  - Dokładnie... - kiwnęła głową. - Zaczęłam się zachowywać sztywno, a później on opatrznie to zrozumiał. 
  - No i jak to Sasuke uniósł się dumą. - kiwnęła ze zrozumieniem głową. - Pogadaj z nim i wytłumacz to. Tak będzie najłatwiej.   - Tylko czy on w ogóle będzie chciał ze mną gadać. - zapatrzyła się w zachmurzone niebo.
  - Jestem pewna, że tak. - zachichotała. Siedziały jeszcze długo i rozmawiały, a w między czasie napisała Tsunade, że wróci później.
  Kiedy Hinata musiała iść, Saura nie wróciła do domu tylko plątała się po uliczkach. Nie wiedziała, gdzie idzie, po prostu szła i za nim się spostrzegła była przed cmentarną bramą. Stała tam kilka minut, zanim zdecydowała się aby tam wejść, pierwszy raz od wielu lat. Szła alejkami oglądając inne nagrobki. W końcu doszła na skraj na skarpie z widokiem na całe miasteczko. Ale ją interesował tylko nagrobek. "Grób rodziny Haruno"  wpatrywała się w imiona swoich rodziców. 
  - Nie wiem dlaczego, ale ta pustka staje się coraz mniejsza. - szepnęła. - Jednak boję się, że znów stracę tych, których kocham. - wzdychając przysiadła na kamiennym ogrodzeniu. - tęsknie za wami. - szeptała i myślała. Czuła się nieswojo z tą ciszą między nią a Sasuke, a wspomnienie jego bezuczuciowego tonu nadal sprawiało jej ciarki. Siedział tam dopóki się nie ściemniło.
  - Sakura? - odwróciła się do Shikamaru. 
  - Hej, co tu robisz? - spytała się słabo, jakoś nie miała siły. 
  - Nie ważne, co jest? - Czy z niej można czytać jak z otwartej księgi? Wkurzało ją to. 
  - Nic nie jest. - Odpowiedziała zła i odwróciła się dając wyraźnie do zrozumienia, że nie chce z nim gadać. Jednak on nie przejęty usiadł obok niej. 
  - Dobra nie mów. - spojrzała na niego zdziwiona. - I tak wiem, że to coś z Sasuke. - zaśmiał się z jej miny po czym przytulił ją do swojego boku. - Nie mówilem ci, nie? - spojrzała na niego. Miał strasznie dobry humor. - Kocham cię. - jej serce stanęło. - Kocham cię jak młodszą siostrę i nie chce byś była smutna, więc leć do Sasuke i wszystko sobie wyjaśnijcie. - popatrzył na nią i zobaczyła to w jego oczach, pełnych braterskich odczuć. - Kochasz go, pomimo krótkiej znajomości. Ale to nic, leć do niego bo to cię męczy. - Wstał i wyciągnął do niej rękę. - Mam samochód. - podniósł brwi co wyglądało zabawnie. Zaśmiała sięi złapała go za rękę ruszając w stronę wyjścia z cmentarza, a wiatr wiał zza ich pleców. Jakby chciał ją popędzić na spotkanie z ukochanym.
~*~
  Niedawno pożegnał rodziców, którzy pojechali na jakąś imprezę biznesową, a Itachi już od dawna planował jakiś tam wypad poza miasto. Zatem został sam.
  Właśnie leżał na kanapie oglądając jakiś głupkowaty film, gdy usłyszał walenie w drzwi. Przewrócił oczami i z ociąganiem ruszył aby otworzyć. Naprawdę nie miał ochoty na jakiekolwiek towarzystwo. No chyba, że różowowłosej dziewczyny. 
Jakie było jego zdziwienie, że właśnie to ją zobaczył, a to zdziwienie było jeszcze większe gdy rzuciła mu się w ramiona. Pod wpływem ciężaru cofnął się o krok i oparł się plecami o ścianę, a ona kopnięciem zamknęła drzwi. Oboje byli zajęci żarliwym pocałunkiem.
  - Kocham cię. - szepnęła kiedy się od siebie oderwali. - Zatem ty tez mnie kochaj. - zastrzegła gdy otwierał usta. Zamknął je, uśmiechnął i znów otworzył.
  -Koacham cię i to się za nic nie zmieni. - złapal jej kosmyk włosów i zaczesał za ucho. 
  - To mi to pokaż - szepnęła i znów go żarliwie pocałowała. W tym pocałunku były wszystkie odczucia jakie do siebie żywili. Odepchnął się od ściany, a ona zawinęła nogi na jego biodrach. Ruszył w stronę schodów. 
  - Na pewno tego chcesz? - szepnął otwierając z kopa drzwi do swojego pokoju. Po drodze pozbyli się już koszulek. 
  - Z tobą zawsze. - powiedziała po czym zajęła się jego ustami.
  Tej nocy, pokazał jej, jak ona jemu, jak bardzo się nawzajem kochają. Ona pokazała mu jak go potrzebuje, a on jej pokazał jak bardzo ją kocha.

~*~
  Kiedy Tsunade wróciła późno do domu po całym dniu lataniu po urzędach, zobaczyła wiadomośc na telefonie od Sakury "nie wrócę na noc, zostaje u Sasuke". Tylko się uśmiechnęła i przez resztkę dnia rozkoszowała się winem i samotnością. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Skończone! Mam nadzieję, że się spodobało. Co do dziadków to w natępnym rozdziale ;) Jak ktoś tu zagląda to proszę o komentarz! Bardzo dziękuje tym, którzy skomentowali mój ostatni post... kocham was ludzie!! 
P.S Szukam Bety? 
Całuje, do następnego, Alice :*