Zamknęła drzwi i zsunęła się po nich, zamykając oczy. Jej serce nadal biło z zawrotną prędkością, a umysł non stop powtarzał w jej głowie wspomnienie sprzed kilku minut...
"Całowaliśmy się, ja się całowałam! Nie powinnam, ale nie potrafię przestać.
- Sakura? Co się dzieje?! - spytał zaniepokojony sykiem, który wydobył się z moich ust. Ja tylko pokręciłam przecząco głową... zniknął. Ból głowy zniknął równie szybko, jak się pojawił.
- Już w porządku. - powiedziałam cicho, nie patrząc mu w oczy, nie potrafiłam. Przy nim moja maska mnie uwierała, miał coś w sobie co sprawiało, że nie chciałam nikogo udawać. Nie potrafiłam udawać twardej. Za plecami Uchihy zobaczyła światła autobusu, którym mam wrócić. - Um, autobus jedzie, narazie. - powiedziałam cichutko i uciekłam od niego wsiadając do pojazdu, który tuż przed chwilą otworzył drzwi.
- Pa... - tylko tyle usłyszałam, bo drzwi się zamknęły..."
- Sakura? Co ty robisz? - ze świata rozmyślań wyrwało ją pytania ciotki, która stała pochylona nad nią.
- Nic. - odpowiedziała cicho po czym wstała zabierając i skierowała się w stronę łazienki. - idę wziąć prysznic. - zakomunikowała bezuczuciowym głosem, znów nałożyła maskę. Odłożyła torbę obok komody, z której wyjęła piżamę i zniknęła za drzwiami łazienki.
Wyszła odświeżona i ubrana w piżamę.
- To może teraz mi powiesz, co się stało? – spytała jej ciotka siedząc na kanapie i nie odwracając wzroku od czytanej przez nią gazety.
- Nie rozumiem co się miało, niby, stać. – odpowiedziała spokojnie zaglądając do lodówki.
- Nie udawaj, Sakura. Zawsze kiedy masz problem idziesz się kopać, a potem pijesz sok pomarańczowy z butelki. – Tsunade oderwała wzrok z gazety i popatrzyła na siostrzenice, która piła właśnie sok pomarańczowy z gwintu. Takie same nawyki miała Rin, matka Sakury. Dla blondynki te obie są aż do bólu podobne.
- Oj przesadzasz. Lubię takie soki, a nie chce brudzić szklanki bo już jest pozmywane. – dopiero kiedy skończyła zdanie zobaczyła jaka gafę popełniła. Naczynia stały w zlewie i dopiero czekały na mycie. – Jups… - szepnęła i schowała sok do lodówki.
- I pragnę ci przypomnieć w jakiej pozycji dzisiaj cię znalazłam. – ciotka postanowiła przymknąć oko na błąd nastolatki, ale znalazła kolejny haczyk.
- Byłam zmęczona, najpierw siłownia, a potem autobus by mi zwiał to musiałam pobiec. – wytłumaczyła spokojnie.
- Gdzieś byłaś po siłowni, bo wróciłabyś wcześniej, a autobusem jedzie się pół godziny i ty nie odpoczęłaś? – dyrektorka podniosła pytająco brwi.
- Musiałam stać, wszystkie miejsca były zajęte, a potem jeszcze schody. – tłumaczyła spokojnie. Wyjęła książki i usiadła przy stole. – coś jeszcze czy mogę w spokoju odrobić lekcje? – odwróciła się i popatrzyła na ciotkę. Tsunade zerknęła w jej oczy i od razu się rozweseliła.
- Nie, to wszystko. – powiedział wesoła po czym obróciła się znów przenosząc wzrok na gazetę, jednak nie mogła się skupić na treści. Widziała już te oczy, widziała je u swojej siostry, kiedy wróciła z randki z Renem, ojcem Sakury. Takie same, a jednak tak różne...
- Sakura?! Co ty robisz?! Wstawaj, ale już! - jej ciotka zaczęła się drzeć, a nawet Sakura musiała to przyznać, że wyglądało to komicznie ponieważ było widać tylko jej głowę, która krzyczała.
- Już, już. Nie spinaj się tak. – mruknęła Haruno i wstała, zeszła po drabince po czym zamknęła się w łazience. Tsunade tylko pokiwała z dezaprobatą głową „zakochane szczenie” przeszło jej przez myśl, po czym zabrała się do robienia śniadania. Po 30 mimutach wyszła odświeżona różowo-włosa w szlafroku.
- Co tak długo? - spytała jej ciotka wstając od stołu i wkładając talerz po kanapkach do umywalki. - dobra, nie mów. -Blondynka jednak nie oczekiwała odpowiedzi, ponieważ dobrze wiedziała co jest tego powodem. Problemy, które męczą jej siostrzenice. W tym przypadku zakochanie. Zachihitała pod nosem i zniknęła w łazience, uprzednio zabierając z szafki ciuchy. W tym czasie młoda Haruno ubrała się w mundurek i rozczesała włosy. Po 10 minutach Tsunade wyszła z łazienki gotowa, a Sakura była już po śniadaniu.
- nie chce cię martwić, ale jak się nie wyrobimy na autobus za pięć minut to spóźnimy się do szkoły. - powiedziała spokojnie nastolatka stojąc już przy drzwiach. Katõ gdy to tylko usłyszała zaczęła biegać jak kot z pęcherzem po całym mieszkaniu ubierając buty i wrzucając jednocześnie rzeczy do torby. Po chwili zamykała drzwi i razem z siostrzenicą biegiem ruszyły w kierunku przystanku. Kiedy przybiegły na przystanek akurat pojechał autobus, do którego wsiadły. Podróż zajęła im, standardowo, pół godziny, a kiedy wysiadły z pojazdu rozdzieliły się. Sakura przy bramie zobaczyła postać, samotną. "To się staje coraz bardziej irytujące" pomyślała uszczypliwie i przyjrzała się dokładniej i aż przystanęła gdy zidentyfikowała Sasuke. Jednak po chwili ruszyła przed siebie z podniesioną głową.
- Hej - zagaił ją gdy próbowała obok niego przejść.
- tia, hej. - zaczęła nie chętnie, nie patrząc mu w oczy. - nie wiem na kogo tu czekasz ale...
- Czekam na moją dziewczynę. - przerwał jej, uśmiechając się szelmowsko. Jej ręka delikatnie drgnęła i poczuła ukłucie żalu i zazdrości.
- Nie wiedziałam, że masz dziewczynę. - powiedziała cicho.
- Bo ona sama o tym nie wie. -zaciekawione zielone oczy zwróciły się na jego osobę.
- nie rozumiem. - prychnęła. - to niby gdzie jest?
- przede mną. - odpowiedział poważnie. Dziewczyna obejrzała się dookoła siebie, ale nikogo nie zauważyła.
- Że niby ja? - wskazała palcem na siebie i podniosła pytająco brwi. Chłopak kiwnął głową patrząc jej w oczy w których się rozpłynęła, ale po chwili pokręciła przecząco głową. - Chyba coś cię powaliło. Nie pamiętam żebyśmy w ogóle byli kolegami, a co ważniejsze parą! - patrzyła hardo w jego oczy, zaciskając dłonie w pięści i ignorując uczucie stada motyli w brzuchu. Uchiha w odpowiedzi doskoczył do niej i pocałował. Dziewczyna, przez pierwsze chwile próbowała to przerwać, jednak szybko poddała się doznaniu i oddała pocałunek.
- Nie powiesz, że całujesz się z obcym chłopakiem. - powiedział chwilę po tym jak skończyli pocałunek. - więc jesteś moją dziewczyną. - dał jej szybkiego buziaka. Kiedy obudziła się z osłupienia wyrwała się z bezpiecznych objęć i ruszyła z rumieńcami w stronę wejścia do szkoły. - jesteś moja! - krzyknął za nią, a ona szybko mu odpowiedziała, na co on zareagował kpiarskim uśmiechem.
- Wal się! - i weszła do środka szkoły. Szybko dotarła do swojej szafki i zmieniła buty, po czym ruszyła do odpowiedniej sali. Shikamaru spał na swojej ławce, a raczej próbował ponieważ krzycząca nad nim Temari mu to uniemożliwiała. Hinata rozmawiała z Ino przy oknach, a Naruto i Kiba śmiali się z jakiegoś żartu. Ona tylko szybko przemknęła do swojej ławki i zaczęła wypakowywać książki od japońskiego. Po chwili, równo z dzwonkiem, wszedł Uchiha i usiadł w ławce przed nią. Zaraz potem przyszła nauczycielka, Kurenai. Kobieta o czarnych puszystych włosach oraz ubrana była w prostą, czerwoną sukienkę. Spokojnie podeszła do tablicy i zaczęła prowadzić lekcje.
- Chętnie zjem z tobą! - uśmiechnął się cynicznie.
- Nie dzięki! - powiedziała twardo po czym obróciła się i ponowiła chód, ale że była zdenerwowana to nie zauważyła jakiegoś młodzika z gimnazjum i wpadła na niego wylewając na siebie jego sok pomidorowy, którą akurat pił. - Cholera jasna! Nie masz czego pić, pomidory to na kaca! Wodę polecam! - krzyknęła na całe gardło. Już dawni tak się nie denerwowała, w sumie nigdy. Usłyszała śmiech, spojrzała za siebie kierując żądze mordu w oczach na czarno-włosego chłopka. - I z czego rżysz?! - jej twarz była cała czerwona.
- Z niczego. - powiedział nie przestając się śmiać. - Wyglądasz jak pomidor. - zakomunikował i zanim zdążyła mu odpowiedzieć została przez niego pociągnięta w kierunku ich sali. - Lubie pomidory. - powiedział cicho, przez co złość dziewczyny minimalnie zmalała. Otworzył z impetem drzwi i wypatrzył Ino, która rozmawiała z Temari, jednak kiedy usłyszała otwierane drzwi popatrzyła tam i zobaczyła całą czerwoną dziewczynę, dosłownie.
- O matko kochana! Idziesz ze mną! - razem z Temari rzuciła się na Sakurę i zaczęły wyprowadzać ją z sali.
-Co? Nie! Poradzę sobie! - warknęła ale została zignorowana i wepchnięta do łazienki z NoSabakun, podczas gdy Yamanaka poszła po "zapasowy mundurek" - po co ona, do cholery, poszła? - spytała jeszcze raz różowo-włosa, która stała w samym białym staniku nad umywalką i próbowała zmiękczyć plamę na białej koszuli.
- Po zapasowy mundurek. - odpowiedziała spokojnie dziewczyna Shikamaru. - Ino zawsze w szkole ma zapasowy, właśnie na takie sytuacje. - wskazała ruchem głowy na mokrą koszulę. Haruno westchnęła zirytowana i zażenowana jednocześnie.
- Nie wiem, który normalny gimbus pije sok pomidorowy w szkole! - warknęła pod nosem mocniej pocierając koszulą. Blondynka zaśmiała się cicho, ale po chwili przestała, ponieważ drzwi na których się opierała zostały otworzone z impetem wpuszczając drugą blondynkę.
- Sory, że tak długo! Ale był tłum i musiałam się przyciskać! - uprzedziła na wstępie. I z uśmiechem podeszła do dziewczyny w staniku podając jej papierową torbę z ciuchami w środku. - proszę, idź się przebierz! - ponagliła ją i sama wepchnęła zszokowaną Sakurę do kabiny. - No już, już! - po minucie wyszła zielonooka ubrana w białą koszulę na którą był nałożony jasno-brązowy sweterek, a na szyi luźno zawiązaną czerwoną kokardę zamiast krawatu, do tego czerwona spódniczka w ciemną kratę. - Łał! Wyglądasz ślicznie! Poczekaj moment. - Ino pogrzebała trochę w swojej kieszeni i w końcu wyciągnęła dwie gumki, którymi wiązała włosy Haruno w dwa luźne kucyki z przodu. - Wyglądasz pięknie! - razem z Temari wyszczerzyły się, a Sakura drobnie zawstydziła.
- Jakoś nie kojarzę tego mundurka. - mruknęła cicho.
- Bo to nowe! Będą wprowadzone dopiero za tydzień, ale tata mi załatwił! - odpowiedziała nie przestając się uśmiechać.
- Um... najpóźniej po jutrze ci oddam. - zadeklarowała pakując swoje brudne ciuchy do tej samej papierowej torby.
- Nie trzeba. - machnęła niedbale ręką. - W domu mam jeszcze kilka sztuk więc tej nie potrzebuje.
"Całowaliśmy się, ja się całowałam! Nie powinnam, ale nie potrafię przestać.
Tak, to go na pewno nie odgonisz...
Szepnęła uszczypliwie moja podświadomość i ja wiem, żebym mógł ma racje. On nie powinien mnie całować, a ja nie powinnam oddawać tego gestu. Jego pocałunki były delikatne, a zarazem zachłanne; zupełnie inne niż... Ból głowy, potężny ból głowy, sprawił, że przerwałam pocałunek. Kiedy chłopak się odsunął, ja przyłożyłam sobie dłonie do skroni. Bolało jak cholera! - Sakura? Co się dzieje?! - spytał zaniepokojony sykiem, który wydobył się z moich ust. Ja tylko pokręciłam przecząco głową... zniknął. Ból głowy zniknął równie szybko, jak się pojawił.
- Już w porządku. - powiedziałam cicho, nie patrząc mu w oczy, nie potrafiłam. Przy nim moja maska mnie uwierała, miał coś w sobie co sprawiało, że nie chciałam nikogo udawać. Nie potrafiłam udawać twardej. Za plecami Uchihy zobaczyła światła autobusu, którym mam wrócić. - Um, autobus jedzie, narazie. - powiedziałam cichutko i uciekłam od niego wsiadając do pojazdu, który tuż przed chwilą otworzył drzwi.
- Pa... - tylko tyle usłyszałam, bo drzwi się zamknęły..."
- Sakura? Co ty robisz? - ze świata rozmyślań wyrwało ją pytania ciotki, która stała pochylona nad nią.
- Nic. - odpowiedziała cicho po czym wstała zabierając i skierowała się w stronę łazienki. - idę wziąć prysznic. - zakomunikowała bezuczuciowym głosem, znów nałożyła maskę. Odłożyła torbę obok komody, z której wyjęła piżamę i zniknęła za drzwiami łazienki.
Wyszła odświeżona i ubrana w piżamę.
- To może teraz mi powiesz, co się stało? – spytała jej ciotka siedząc na kanapie i nie odwracając wzroku od czytanej przez nią gazety.
- Nie rozumiem co się miało, niby, stać. – odpowiedziała spokojnie zaglądając do lodówki.
- Nie udawaj, Sakura. Zawsze kiedy masz problem idziesz się kopać, a potem pijesz sok pomarańczowy z butelki. – Tsunade oderwała wzrok z gazety i popatrzyła na siostrzenice, która piła właśnie sok pomarańczowy z gwintu. Takie same nawyki miała Rin, matka Sakury. Dla blondynki te obie są aż do bólu podobne.
- Oj przesadzasz. Lubię takie soki, a nie chce brudzić szklanki bo już jest pozmywane. – dopiero kiedy skończyła zdanie zobaczyła jaka gafę popełniła. Naczynia stały w zlewie i dopiero czekały na mycie. – Jups… - szepnęła i schowała sok do lodówki.
- I pragnę ci przypomnieć w jakiej pozycji dzisiaj cię znalazłam. – ciotka postanowiła przymknąć oko na błąd nastolatki, ale znalazła kolejny haczyk.
- Byłam zmęczona, najpierw siłownia, a potem autobus by mi zwiał to musiałam pobiec. – wytłumaczyła spokojnie.
- Gdzieś byłaś po siłowni, bo wróciłabyś wcześniej, a autobusem jedzie się pół godziny i ty nie odpoczęłaś? – dyrektorka podniosła pytająco brwi.
- Musiałam stać, wszystkie miejsca były zajęte, a potem jeszcze schody. – tłumaczyła spokojnie. Wyjęła książki i usiadła przy stole. – coś jeszcze czy mogę w spokoju odrobić lekcje? – odwróciła się i popatrzyła na ciotkę. Tsunade zerknęła w jej oczy i od razu się rozweseliła.
- Nie, to wszystko. – powiedział wesoła po czym obróciła się znów przenosząc wzrok na gazetę, jednak nie mogła się skupić na treści. Widziała już te oczy, widziała je u swojej siostry, kiedy wróciła z randki z Renem, ojcem Sakury. Takie same, a jednak tak różne...
~*~
Obudził ją uporczywy dźwięk budzika. Wkurzona nałożyła poduszkę na głowę, aby zagłuszyć uporczywy dźwięk. Wczoraj nie mogła długo zasnąć, ponieważ jej myśli non stop nawiedzał czarnowłosy chłopak i dotyk jego ust na jej. Dźwięk ucichł, a ona już oddawała się ponownie w objęcia Morfeusza.- Sakura?! Co ty robisz?! Wstawaj, ale już! - jej ciotka zaczęła się drzeć, a nawet Sakura musiała to przyznać, że wyglądało to komicznie ponieważ było widać tylko jej głowę, która krzyczała.
- Już, już. Nie spinaj się tak. – mruknęła Haruno i wstała, zeszła po drabince po czym zamknęła się w łazience. Tsunade tylko pokiwała z dezaprobatą głową „zakochane szczenie” przeszło jej przez myśl, po czym zabrała się do robienia śniadania. Po 30 mimutach wyszła odświeżona różowo-włosa w szlafroku.
- Co tak długo? - spytała jej ciotka wstając od stołu i wkładając talerz po kanapkach do umywalki. - dobra, nie mów. -Blondynka jednak nie oczekiwała odpowiedzi, ponieważ dobrze wiedziała co jest tego powodem. Problemy, które męczą jej siostrzenice. W tym przypadku zakochanie. Zachihitała pod nosem i zniknęła w łazience, uprzednio zabierając z szafki ciuchy. W tym czasie młoda Haruno ubrała się w mundurek i rozczesała włosy. Po 10 minutach Tsunade wyszła z łazienki gotowa, a Sakura była już po śniadaniu.
- nie chce cię martwić, ale jak się nie wyrobimy na autobus za pięć minut to spóźnimy się do szkoły. - powiedziała spokojnie nastolatka stojąc już przy drzwiach. Katõ gdy to tylko usłyszała zaczęła biegać jak kot z pęcherzem po całym mieszkaniu ubierając buty i wrzucając jednocześnie rzeczy do torby. Po chwili zamykała drzwi i razem z siostrzenicą biegiem ruszyły w kierunku przystanku. Kiedy przybiegły na przystanek akurat pojechał autobus, do którego wsiadły. Podróż zajęła im, standardowo, pół godziny, a kiedy wysiadły z pojazdu rozdzieliły się. Sakura przy bramie zobaczyła postać, samotną. "To się staje coraz bardziej irytujące" pomyślała uszczypliwie i przyjrzała się dokładniej i aż przystanęła gdy zidentyfikowała Sasuke. Jednak po chwili ruszyła przed siebie z podniesioną głową.
- Hej - zagaił ją gdy próbowała obok niego przejść.
- tia, hej. - zaczęła nie chętnie, nie patrząc mu w oczy. - nie wiem na kogo tu czekasz ale...
- Czekam na moją dziewczynę. - przerwał jej, uśmiechając się szelmowsko. Jej ręka delikatnie drgnęła i poczuła ukłucie żalu i zazdrości.
- Nie wiedziałam, że masz dziewczynę. - powiedziała cicho.
- Bo ona sama o tym nie wie. -zaciekawione zielone oczy zwróciły się na jego osobę.
- nie rozumiem. - prychnęła. - to niby gdzie jest?
- przede mną. - odpowiedział poważnie. Dziewczyna obejrzała się dookoła siebie, ale nikogo nie zauważyła.
- Że niby ja? - wskazała palcem na siebie i podniosła pytająco brwi. Chłopak kiwnął głową patrząc jej w oczy w których się rozpłynęła, ale po chwili pokręciła przecząco głową. - Chyba coś cię powaliło. Nie pamiętam żebyśmy w ogóle byli kolegami, a co ważniejsze parą! - patrzyła hardo w jego oczy, zaciskając dłonie w pięści i ignorując uczucie stada motyli w brzuchu. Uchiha w odpowiedzi doskoczył do niej i pocałował. Dziewczyna, przez pierwsze chwile próbowała to przerwać, jednak szybko poddała się doznaniu i oddała pocałunek.
- Nie powiesz, że całujesz się z obcym chłopakiem. - powiedział chwilę po tym jak skończyli pocałunek. - więc jesteś moją dziewczyną. - dał jej szybkiego buziaka. Kiedy obudziła się z osłupienia wyrwała się z bezpiecznych objęć i ruszyła z rumieńcami w stronę wejścia do szkoły. - jesteś moja! - krzyknął za nią, a ona szybko mu odpowiedziała, na co on zareagował kpiarskim uśmiechem.
- Wal się! - i weszła do środka szkoły. Szybko dotarła do swojej szafki i zmieniła buty, po czym ruszyła do odpowiedniej sali. Shikamaru spał na swojej ławce, a raczej próbował ponieważ krzycząca nad nim Temari mu to uniemożliwiała. Hinata rozmawiała z Ino przy oknach, a Naruto i Kiba śmiali się z jakiegoś żartu. Ona tylko szybko przemknęła do swojej ławki i zaczęła wypakowywać książki od japońskiego. Po chwili, równo z dzwonkiem, wszedł Uchiha i usiadł w ławce przed nią. Zaraz potem przyszła nauczycielka, Kurenai. Kobieta o czarnych puszystych włosach oraz ubrana była w prostą, czerwoną sukienkę. Spokojnie podeszła do tablicy i zaczęła prowadzić lekcje.
~*~
- Odwal się ode mnie! - krzyknęła zdenerwowana odwracając się zamaszyście do Sasuke, który towarzysz jej przez cały dzień i nie chce się odczepić. - Daj zjeść śniadanie! - akurat była przerwa obiadowa i chciała spokojnie zjeść, ale chłopak przed nią jej to uniemożliwiał. - Chętnie zjem z tobą! - uśmiechnął się cynicznie.
- Nie dzięki! - powiedziała twardo po czym obróciła się i ponowiła chód, ale że była zdenerwowana to nie zauważyła jakiegoś młodzika z gimnazjum i wpadła na niego wylewając na siebie jego sok pomidorowy, którą akurat pił. - Cholera jasna! Nie masz czego pić, pomidory to na kaca! Wodę polecam! - krzyknęła na całe gardło. Już dawni tak się nie denerwowała, w sumie nigdy. Usłyszała śmiech, spojrzała za siebie kierując żądze mordu w oczach na czarno-włosego chłopka. - I z czego rżysz?! - jej twarz była cała czerwona.
- Z niczego. - powiedział nie przestając się śmiać. - Wyglądasz jak pomidor. - zakomunikował i zanim zdążyła mu odpowiedzieć została przez niego pociągnięta w kierunku ich sali. - Lubie pomidory. - powiedział cicho, przez co złość dziewczyny minimalnie zmalała. Otworzył z impetem drzwi i wypatrzył Ino, która rozmawiała z Temari, jednak kiedy usłyszała otwierane drzwi popatrzyła tam i zobaczyła całą czerwoną dziewczynę, dosłownie.
- O matko kochana! Idziesz ze mną! - razem z Temari rzuciła się na Sakurę i zaczęły wyprowadzać ją z sali.
-Co? Nie! Poradzę sobie! - warknęła ale została zignorowana i wepchnięta do łazienki z NoSabakun, podczas gdy Yamanaka poszła po "zapasowy mundurek" - po co ona, do cholery, poszła? - spytała jeszcze raz różowo-włosa, która stała w samym białym staniku nad umywalką i próbowała zmiękczyć plamę na białej koszuli.
- Po zapasowy mundurek. - odpowiedziała spokojnie dziewczyna Shikamaru. - Ino zawsze w szkole ma zapasowy, właśnie na takie sytuacje. - wskazała ruchem głowy na mokrą koszulę. Haruno westchnęła zirytowana i zażenowana jednocześnie.
- Nie wiem, który normalny gimbus pije sok pomidorowy w szkole! - warknęła pod nosem mocniej pocierając koszulą. Blondynka zaśmiała się cicho, ale po chwili przestała, ponieważ drzwi na których się opierała zostały otworzone z impetem wpuszczając drugą blondynkę.
- Sory, że tak długo! Ale był tłum i musiałam się przyciskać! - uprzedziła na wstępie. I z uśmiechem podeszła do dziewczyny w staniku podając jej papierową torbę z ciuchami w środku. - proszę, idź się przebierz! - ponagliła ją i sama wepchnęła zszokowaną Sakurę do kabiny. - No już, już! - po minucie wyszła zielonooka ubrana w białą koszulę na którą był nałożony jasno-brązowy sweterek, a na szyi luźno zawiązaną czerwoną kokardę zamiast krawatu, do tego czerwona spódniczka w ciemną kratę. - Łał! Wyglądasz ślicznie! Poczekaj moment. - Ino pogrzebała trochę w swojej kieszeni i w końcu wyciągnęła dwie gumki, którymi wiązała włosy Haruno w dwa luźne kucyki z przodu. - Wyglądasz pięknie! - razem z Temari wyszczerzyły się, a Sakura drobnie zawstydziła.
- Jakoś nie kojarzę tego mundurka. - mruknęła cicho.
- Bo to nowe! Będą wprowadzone dopiero za tydzień, ale tata mi załatwił! - odpowiedziała nie przestając się uśmiechać.
- Um... najpóźniej po jutrze ci oddam. - zadeklarowała pakując swoje brudne ciuchy do tej samej papierowej torby.
- Nie trzeba. - machnęła niedbale ręką. - W domu mam jeszcze kilka sztuk więc tej nie potrzebuje.
- Ale...!
- Nie ma "ale". - Wtrąciła się Temari. - Idziemy ba lekcje, zaraz się zaczną. - złapała dwie pozostałe za ręce i wyprowadziła z ubikacji.
- A tak w ogóle... - zaczęła różowo-włosa. - to dlaczego mi pomogłyście?? -spytała, patrząc na nie z nutką zdziwienia.
- Jak to "dlaczego"?! Bo tego potrzebowałaś. - powiedziała z mocą Ino.
- Ale ja nie prosiłam o pomoc. - powiedziała chłodno pod nosem. Chwile później poczuła pięść na policzku, a to że była na to nie przygotowana sprawiło, że wpadła na ścianę.
- Temari! - krzyknęła niebieskooka na dziewczynę, która nadal miała pięść ma wysokości twarzy Haruno.
- Co ty do cholery sobie myślisz?! - kompletnie olała Yamanake i zwróciła się do leżącej pod ścianą Sakury. - Przestań się zachowywać jak księżniczka! Od początku roku traktujesz nas jak powietrze, a kiedy ci pomagamy wybrzydzasz! To, że Shika czy Hinata cię lubią to też plus, ale ty odpychasz! Żyjesz w luksusach i myślisz, że nie jesteśmy nic warci?! - wybuchła, a Haruno, która siedziała ze spuszczoną głową, poderwała się i ruszyła biegiem na dach. Ino chciała za nią pójść, ale ręka Temari jej to uniemożliwiła. - stój, niech przemyśli to i owo. - i ruszyła w kierunku klasy, a tuż za nią Ino. Akurat pod salą zadzwonił dzwonek na lekcje , teraz mieli biologie z Tsunade, która właśnie szła w ich stronę.
- Hej, gdzie Sakura? - spytała cicho Hinata, kiedy zorientowała się, że nie ma nigdzie Haruno, która nigdy się nie spóźniała.
- Temari przesadziła i pobiegła na dach. - pierwszą część, tą o NoSabakun, powiedziała zgryźliwie. Hinata szybko ruszyła w tamtą stronę krzycząc na odchodnym
- Usprawiedliwcie nas! - i już jej nie było. Biegła omijając co drugi stopień a schodach aż w końcu dotarła do celu. Cała zziajana dobiegła do celu, a tam zobaczyła skuloną w kłębek różowo-własą, która cicho płakała. - Saki... - powiedziała miękko i kucając obok objęła opiekuńczo ramieniem. - cicho, nie płacz. - szepnęła błagalnie.
- Temari miała racje... - zaczęła cicho, płaczliwym głosem. - zachowuję się jak rozpieszczona paniusia.
- Nie prawda! - Hyuga jej przerwała.
- Prawda, chociaż nie jestem taką paniusią to w stosunku do innych się tak zachowuję... po prostu nie chcę ponownie być zraniona. - szepnęła piskliwie, wtulając się w granato-włosą.
- Widać po tobie, że dużo przeszłaś, i nie ukrywam, chciała bym wiedzieć co ty ukrywasz... ale nie będę ciebie do tego zmuszać. - uśmiechnęła się pociesznie. - ale kiedy tylko najdzie cię ochota na zwierzenia, to proszę bardzo. Będę dźwigać ten ciężar z tobą. - twarz białookiej była cała czerwona, ale nadal się uśmiechała.
- To posłuchaj teraz... - zaczęła Sakura, szokując tym Hinate. Chciała przynajmniej trochę powiedzieć. Aby nie musiała sama dźwigać tego ciężaru. - Czy teraz mnie posłuchasz?
- Oczywiście. -zielonooka popatrzyła ufnie w jej oczy, na co obydwie się uśmiechnęły.
- To było zaraz po pogrzebie rodziców... - zaczęła zatapiając się w świat swoich wspomnień...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Ta dam! Wiem, że długo, za co przepraszam, ale szkoła >< Krótki, ale to dlatego, że to wstęp do "drugiego rodzaju" opowiadania pt"wspomnienia"- będą to rozdziały z przeszłością Saki, jedno "wspomnienie"- jeden urywek z przeszłości. Rozdział jest jednym wielkim mikserem, ponieważ jest wszystko zmieszane xD Mam nadzieję, że sięspodoba i czekam z utęsknieniem na komeny! :3
- Hej, gdzie Sakura? - spytała cicho Hinata, kiedy zorientowała się, że nie ma nigdzie Haruno, która nigdy się nie spóźniała.
- Temari przesadziła i pobiegła na dach. - pierwszą część, tą o NoSabakun, powiedziała zgryźliwie. Hinata szybko ruszyła w tamtą stronę krzycząc na odchodnym
- Usprawiedliwcie nas! - i już jej nie było. Biegła omijając co drugi stopień a schodach aż w końcu dotarła do celu. Cała zziajana dobiegła do celu, a tam zobaczyła skuloną w kłębek różowo-własą, która cicho płakała. - Saki... - powiedziała miękko i kucając obok objęła opiekuńczo ramieniem. - cicho, nie płacz. - szepnęła błagalnie.
- Temari miała racje... - zaczęła cicho, płaczliwym głosem. - zachowuję się jak rozpieszczona paniusia.
- Nie prawda! - Hyuga jej przerwała.
- Prawda, chociaż nie jestem taką paniusią to w stosunku do innych się tak zachowuję... po prostu nie chcę ponownie być zraniona. - szepnęła piskliwie, wtulając się w granato-włosą.
- Widać po tobie, że dużo przeszłaś, i nie ukrywam, chciała bym wiedzieć co ty ukrywasz... ale nie będę ciebie do tego zmuszać. - uśmiechnęła się pociesznie. - ale kiedy tylko najdzie cię ochota na zwierzenia, to proszę bardzo. Będę dźwigać ten ciężar z tobą. - twarz białookiej była cała czerwona, ale nadal się uśmiechała.
- To posłuchaj teraz... - zaczęła Sakura, szokując tym Hinate. Chciała przynajmniej trochę powiedzieć. Aby nie musiała sama dźwigać tego ciężaru. - Czy teraz mnie posłuchasz?
- Oczywiście. -zielonooka popatrzyła ufnie w jej oczy, na co obydwie się uśmiechnęły.
- To było zaraz po pogrzebie rodziców... - zaczęła zatapiając się w świat swoich wspomnień...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Ta dam! Wiem, że długo, za co przepraszam, ale szkoła >< Krótki, ale to dlatego, że to wstęp do "drugiego rodzaju" opowiadania pt"wspomnienia"- będą to rozdziały z przeszłością Saki, jedno "wspomnienie"- jeden urywek z przeszłości. Rozdział jest jednym wielkim mikserem, ponieważ jest wszystko zmieszane xD Mam nadzieję, że sięspodoba i czekam z utęsknieniem na komeny! :3
Za błędy przepraszam...
..do następnej Alice :*