wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 11

Dla tych co komentują
„Wiatr bawi się moimi włosami, a ja sama stoję na polanie. Odwracam się za mnie i widzę las, przede mną rzeka, raczej strumyk, a dalej także łąka. Ruszam przed siebie. Las emituje aurę zła i cierpienia, w przeciwieństwie do strumienia, do którego właśnie zmierzam.
Na sąsiednim brzegu widzę dwie zbliżające się sylwetki.
Dwójki dorosłych ludzi.
Kobiety i mężczyzny.
Kobieta ma czerwone włosy, a mężczyzna różowe.
To mama i tata!
Zaczynam biec.
Ich miny się zmieniają. Na twarzach nie widnieje już radość czy szczęście, tylko strach. Strach o mnie?
Kiedy już jestem na granicy oplatają mnie ręce w pasie i asekurują dłonie na ramionach. Szarpie się, ja chcę do rodziców!
- Nie możesz kochanie. – słyszę głos mojego ojca. Ten ukochany głos, za którym tak tęskniłam. Patrzę na nich ze łzami w oczach. Na ich twarzach znów widnieje spokój.
- Tą granicę mogą przejść tylko umarli skarbie. – wytłumaczyła mama.
- Mamusiu, tatusiu. – piszczę i opuszam głowę, pozwalając płynąć łzom. – przepraszam. To przeze mnie umarliście! Przepraszam! – krzyczę.
- Nie masz za co. – odpowiada mi poważnie. – każdy rodzic poświęcił by sięga dziecko. Kochamy cię skarbie i nigdy byśmy sobie nie wybaczyli gdybyś umarła.
- Ale ja chcę do was… - zaczynam jednak, tym razem ojciec mi przerywa.
- I chcesz zostawić tych wszystkich ludzi? Nie możemy na to pozwolić. – pokazuje za mnie, a ja się odwracam.
Ręce obejmujące mnie w pasie należą do Sasuke, na ramionach do Shikamaru i Hinaty. Za nimi stoi cała TAKA i AKATSUKI, a także ciocia i państwo Uchiha. Nie wiem dlaczego, ale jak teraz ich zobaczyłam las przestał być przerażającym miejscem, był on przepełniony światłem i pewnego rodzaju radością.
- Kiedy jesteś sama życie może się wydawać mroczne i pełne cierpienia. – Zaczęła spokojnie mama. – jednak kiedy masz osoby, które kochasz i one kochają ciebie to świat już cię nie przestraszy.
- Życie jest jak bieg z przeszkodami, nie raz się przewracasz, jednak jak masz osoby które się zatrzymają i pomogą wstać to razem dobiegniecie w końcu do mety. – odezwał się tata.
- Nasz czas już się kończy. – upomniała mama.
- Zostawiacie mnie? Proszę ja was potrzebuję! – wyciągnęłam do nich rękę.
- Nigdy cię nie zostawimy. – mama pokręciła przecząco głową. – zawsze będziemy w twoim sercu. – uśmiechnęli się ostatni raz i zniknęli. Tak po prostu.
Ja tylko wzięłam głęboki wdech i ruszyłam z całą zgrają w stronę lasu. Pora zacząć prawdziwe życie, odcięte od przeszłości…”
Słońce nie dawało jej spokoju i kazało wstawa, świecąc jej w oczy. Podniosła się do pozycji siedzącej i rozciągnęła się. Popatrzyła po pokoju i zauważyła, że jeszcze nikt nie wstał. Naruto spał na górnym łóżku, pod nim Hyuga. Na rozłożonej kanapie śpią Temari z Shiką, a ona razem z Uchihą na materacu.
Poczuła jak ciepłe dłonie plączą się przy jej talii, a chwilę później była całowana przez czarnowłosego chłopaka.
- Dzień dobry. – mruknęła gdy się od siebie oderwali
- Doberek. – odszeptał, zdążył zauważyć, że tylko oni nie śpią.
- Trzeba wstawać. – dała mu buziaka w policzek, po czym definitywnie stanęła na nogi. Wyciągnęła do niego rękę. – Pomożesz przy śniadaniu? – kiwnął głową, po czym wstał, korzystając z jej pomocy.
- To co robimy? – spytał cicho, przeciągając się, kiedy już stali w kuchni.
- Naleśniki. – uśmiechnęła się słodko i pokazała patelnie
- No to do roboty. – uśmiechnął się zawadzko i zabrali się do pracy. N początku chcieli to zrobić cicho, jednak przez bitwę na mąkę nie udało się im. Kiedy wszyscy wstali, to zobaczyli dwóję ludzi. Chłopaka i dziewczynę, którzy i tak byli cali w mące ale i tak nadal się nią obrzucali.
- STOP! – wydarła się Temari zirytowana, ale jednocześnie szczęśliwa widząc pełną życia różowowłosą. Dwójka ludzi zatrzymała się w pół kroku i popatrzyła się na innych.
- O, wy już wstaliście? – spytał się Sasuke drapiąc się za głową.
- Trudo było spać przy akompaniamencie waszych krzyków. – odpowiedział Nara ziewając.
- To niech Sasuke pójdzie się wykąpać, a ja pomogę Saki w śniadaniu. – mruknęła Hinata i razem z Haruno zabrały się za naleśniki. W tym czasie chłopka poszedł się umyć. Reszta umilała czas dziewczynom rozmową.  Kiedy wykładały na talerz ostatniego naleśnika, a czarnowłosy i różowowłosa byli już po kąpieli, usłyszeli pukanie do drzwi.
Właścicielka mieszkania podeszła i otworzyła drzwi.
Zamarła.
W progu stała, starsza, kobieta, a między siwymi włosami było widać różowe pasemka; Obok niej stał mężczyzna, czerń pomieszana z siwizną, za starszymi ludźmi stała młodo wyglądająca różowowłosa kobieta. Dziewczyna wiedziała kim są ci ludzie. Zacisnęła dłoń na klamce.
- Tak, słucham? – spytała grzecznie. Maniery przede wszystkim.
- Dzień dobry. – odezwała się głosem miłym dla ucha, dumnym. – Szukamy pani Tsunade Kato.
- Ciotki nie ma. – odparła i już chciała zamykać drzwi, jednak ręka staruszka zatrzymała je.
- Dobrze wiem, że możesz być na nas zła, ale nas wysłuchaj. Proszę. – zamarła. Zwrot grzecznościowy w ich ustach jest rzadko spotykany. W tak wysokim rodzie.
- Niech będzie wysłucham was. – westchnęła i wpuściła ich do środka. Przyjaciele patrzyli na gości zaciekawieni. – Hej, możecie skoczyć do sklepu po sok pomarańczowy?  - dobrze wiedzieli, że to aluzja, że chce ostać z nimi sama. Wszyscy zgodnie kiwnęli głowami i zaczęli ubierać buty. Podeszła do Sasuke i dała mu pieniądze.
- Nie trzeba. Mamy swoje.- zaprotestował chłopak. Ona tylko przekręciła oczami i została przez niego pociągnięta do uścisku i pocałunki. – będzie dobrze. – mruknął jej do ucha i razem z innymi wyszedł z mieszkania.
Westchnęła. Zapowiada się trudna rozmowa.
Z rodziną, która wydziedziczyła swoje dziecko.
Która wydziedziczyła swojego syna za jego miłość.
Z dziadkami, którzy wydziedziczyli jej ojca…
>~*~<
- Proszę, siadajcie. Herbaty czy kawy? – zaproponowałam.
- Poprosimy herbatę. – mruknęła, po raz pierwszy, młodsza z kobiet. Pokiwałam głową i ruszyłam do kuchni , żeby wstawić wodę. Szybko zrobiłam, zaniosłam i postawiłam na stole, przy którym siedzieli goście. Sama usiadłam na drugim końcu stołu. I czekałam na ich pierwsze słowa.
I czekałam…
…i czekałam.
Noż cholera.
- No więc? Słucham o co chodzi? – spytałam nie miło. Nie miałam chęci z nimi rozmawiać.
- Jesteś bardzo podobna do Rin. – znów odezwała się ta młoda kobieta, kim ona jest?
- I co? Przepraszam, że wam przypominam, że do waszego jakże szlachetnego rodu wkradła się krew „wieśniaczki”. – zironizowałam. Babcia pokręciła głową.
- Przyszliśmy przeprosić was, ponieważ mojego syna już nie mam jak. – jej głos się załamał, nie wzruszyło mnie to.
- Jak pani śmie mówić, że mój ojciec był pani synem?! – wybuch nastąpił. – wydziedziczyła go pani tylko i wyłącznie dlatego, że zakochał się w sirocie! – wstałam i patrzyłam na kobietę z góry. Nie było was nawet na jego pogrzebie, a kilka lat po jego śmierci pojawiacie się nie wiadomo skąd i po co, z jakąś młodą laską i „chcecie przeprosić” – zrobiłam cudzysłów w powietrzu. – Mam to gdzieś. – odeszłam od stołu i podeszłam do drzwi. – rozmowa skończona, proszę wyjść. – wskazałam na wyjście z mieszkania. Młoda kobieta wstała i podeszła do mnie.
- Jestem twoją ciotką. Nazywam się Ayame. Byłam o kilka lat młodsza od Rina, i kiedy go wydziedziczyli odcięłam się od nich. Ale później im wybaczyłam, bo to rodzina. Na starość zmądrzeli. Sama spójrz. – wskazała na stół. Siedzieli tam, moi dziadkowie, których widzę po raz pierwszy, patrzą na mnie z miłością? Niemożliwe…
- Ja… nie wiem co o tym myśleć. Nie miałam nigdy dziadków, ponieważ jedni nigdy nie byli znani, a drudzy wyrzekli się. Co mam o was myśleć? – poddałam się i znów usiadłam przy stole.
- Wiemy i bardzo cię za to przepraszamy, chcemy spróbować odbudować tą więź…  - zaczęła babcia, ale jej przerwałam.
- Nie ma czego odbudowywać, bo nic nie zostało zbudowane. – ich miny zrzedły. Jestem za dobra przeszło mi przez myśl. – ale możecie ją zbudować. – sprostowałam. Na ich twarzach pojawiła się ulga i kiwnęli głowami.
- Opowiedz nam o sobie, o twoich zainteresowaniach i pasjach. – poprosił dziadek. Zaczęłam odpowiadać, od czasu do czasu pytając ich…
Wiecie co wam powiem?

Fajnie mieć dziadków… 
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam, po długiej rozłące! Nowy rozdział króciutki i niskiej jakości... Chciałam coś dodać a teraz mieliśmy dni wolne to wyskrobałam.. obiecuje, że niedługo pojawi się rozdział 12 dłuższy i ciekawszy! Mam pomysł na jednopartówkę SasuSaku, ale decyzję pozostawiam wam, piszcie w komentach czy chcecie czy sobie odpuścić. 
Chcę wam bardzo mocno podziękować za te 6 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, rozczuliły mnie :) 
Jak pewnie zauważyliście dałam akcję w narracji pierwszoosobowej, czasem będzie się to zdarzać i zawsze taki urywek testu będą poprzedzane tym sweetaśnym znakiem >~*~< na początku i końcu. 
Całuję i kocham...
Alice :*