czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 12

 - Sakura, jesteśmy. - Naruto krzyczał już od progu mieszkania. Szedł dumny, z siatkami wypełnionymi sokiem pomarańczowym oraz różnorakich dodatków do naleśników. 
 - Jestem tutaj. - usłyszeli cichy głos dobiegający z kuchni. Stała tam, spokojna i cicha, jakby odległa. 
 - I jak tam goście? - spytała się wesoło Temari wypakowując zakupy. 
 - Normalnie - mruknęła. - To co, jemy? - uśmiechnęła się lekko. Wszyscy rozsiedli się przy stole i jedli rozmawiając i śmiejąc się. Prócz niej, ona była spokojna. Po skończonym posiłku jeszcze trochę posiedzieli, a po południu rozeszli się do domów. Został tylko Sasuke. 
Siedzieli na kanapie oglądając jakiś serial jednak chłopak czuł, że dziewczyna jest nie w humorze. 
 - Hej, Sakura co jest? - spytał się w końcu nie wytrzymując napięcia. 
 - Nic, co ma być? - spojrzała na niego przyćmionym wzrokiem. Odpłynęła, a on ją tym pytaniem wyrwał z zamyśleń. - nie patrz tak na mnie, nic mi nie jest. - odpowiedziała dość twardo i może odrobinę za szorstko. 
 - Może minimalnie grzecznej, co? Ja się tylko martwię. - zdenerwowanie dziewczyny udzieliło się także jemu. On się normalnie pyta, chce pomóc, a ona robi problemy. 
 - Nie potrzebnie. - warknęła. - Nie potrzebuje by ktoś się nade mną litował. - wyrwała się z ucisku i wstała z kanapy, on także wstał. 
 - To nie litość, to tylko troska o ważną dla mnie osobę. - nie rozumiał jej. 
 - Czy ja prosiłam o jakakolwiek troskę? Nie, więc odpuść. - Nie chciała pomocy. Powiedziała, że nic, to nic. Najgorsze jest to, że czuła przypływ mocy, czuła, że może go skrzywdzić.
 - Boże, dziewczyno... chce ci pomóc a ty znów odpychasz... chce wiedzieć czy potrzebujesz pomocy i ci ją ofiarować. - próbował wytłumaczyć i się do niej zbliżyć. Jednak ona cofnęła się wraz z jego pierwszym krokiem. On stał sparaliżowany, ona się go bała?
 - Możesz wyjść? - spytała się słabo i sztywno. Znów złe zrozumienie. Stała sztywno bo chciała utrzymać moc na wodzy, bala się o niego... zaś on trochę opatrznie to zrozumiał...
 - Jak nie chcesz mnie widzieć to po prostu to powiedz. - bezuczuciowość w jego glosie ją przeraziła i sparaliżowała. Nawet kiedy przechodził obok niej nie mogła się ruszyć. Dopiero trzask drzwi ją ocucił. Jednak straciła panowanie, a waza z kwiatami pękła pod wpływem fali uderzeniowej wydobywającej się z jej ciała. 
Upadła na kolana i zaczęła głośno płakać, wyciągnęła rękę w stronę drzwi frontowych. 
 - Nikogo tak bardzo nie chcę widzieć jak ciebie. - szepnęła w przestrzeń, w której zaraz rozbrzmiał jej płacz.
~*~
 Trzasnął drzwiami i zamaszyście ściągnął buty. Nadal wkurzony po kłótni. Ale nie na Sakurę, tylko na siebie. Dobrze wiedział, że ma problem z troską o jej osobę, ale nie... musiał się unieść dumą. Zmęczony dzisiejszym dniem ruszył w stronę schodów. Miał nadzieję, że nie spotka matki... no nadzieja matką głupich. 
 Był już w połowie schodów gdy usłyszał.
 -Sasuke, gdzie Sakura? - Mikoto stała u podnóża schodów ze skrzyżowanymi rękami. 
 -U siebie, nie przyjdzie. - mruknął po czym ruszył ponownie
 - Co? Mówiłam chyba, że pod tym warunkiem będziesz nocował. - podniosła brew, a on znów się zatrzymał. 
 - Mamo, pokłóciłem się z nią. Nie mam ochoty o tym mówić. - zastrzegł widząc, że matka chce się znów odezwać. Wznowił swoja podróż do pokoju, mając nadzieję, że już się nie zatrzyma. 
 - Dzisiaj wieczór wychodzimy z ojcem i wracamy jutro, a co do Sakury to nie będę się w to mieszać... tylko mam nadzieję, że się pogodzicie. - i odeszła, a on w końcu doszedł do swojego pokoju. 
 Pierwsze co zrobił to rzucił się na łóżko i rozejrzał się po pokoju. Swój wzrok skupił na półce, na której stały ramki ze zdjęciami. Może i nie lubił jak ktoś go fotografował, ale były wyjątki. Z przyjaciółmi czy rodziną. Jednak nie zauważył różowych włosów i uświadomił sobie, że pomimo, do dzisiejszego ranka, szczęśliwego związku nie mieli zdjęcia. 
 -Kurwa. - szepnął przekleństwo i tak został, zepchnięty w plątaninę swoich myśli. 
~*~
 Siedziała tak, może godzinę, może pięć, a może tylko dziesięć minut. Nie wiedziała, nie obchodziło ją to. Po prostu siedziała i płakała. Pewnie siedziała by tak dłużej, gdyby nie dźwięk telefonu. Pozbierała się z podłogi i odebrała.
 -Halo? - odezwała się do słuchawki, głos miała nadal zachrypnięty po długim płaczu. 
 -Sakura? - usłyszała cichy głos Hinaty. - Coś się stało? - jej głos był przejęty. 
  - Nic mala sprzeczka z Sasuke. - wytłumaczyła pokrótce. Nie miała ochoty na jakąkolwiek rozmowę. 
  - Słuchaj, zostawiłam u ciebie kolczyki. - dziewczyna szybko rozejrzała się po mieszkaniu i zobaczyła srebrne kolczyki. - Zwykle poczekałabym z tym do poniedziałku ale pilnie ich potrzebuje. - jej ton głosu zmienił się na błagalny i przepraszający. 
  - Nie ma problemu, może za pół godziny na placu zabaw przy rynku? - musiała mieć moment na ogarnięcie się, a później mieć czas aby się dostać na miejsce spotkania. 
  - No oki, dzięki wielkie. - niemal czuła jak Hyuga uśmiecha się nieśmiało. 
  - To na razie. - Rozłączyła się,przbarała, ogarneła swój wygląd aby nie wyglądac jak siedem nieszczęść i, wcześniej sprzątnąwszy zbitą wazę, wyszła zamykając drzwi na klucz. 
Dotarcie na miejsce spotkania zajęło jej tyle ile przewidywała. Hinata już czekała na jednej z dwóch huśtawek. Z kolei na tą drugą wskazała ręką jakby zapraszając aby usiadła, co zresztą uczyniła. 
  - Kolczyki. - wyciągnęła rękę ze srebrnymi ozdobami na uszy. Białooka zabrała je i wsadziła do kieszeni. 
  - Dzięki, ale jak pewnie wiesz nie tylko po to chciała cię spotkać. - mruknęła z czerwonymi policzkami ze wstydu.
  - To było do przewidzenia. - mruknęła Sakura w odpowiedzi. 
  - O co się pokłóciliście? 
  - O nic takiego.
  - To dlaczego płakałaś? Saki, powiedz. - Naciskała i już wiedziała, że przegrała. 
  - Spytał czy coś się stało... no i poszło. - odpowiedziała po kilku sekundach - A kiedy już się zdenerwowałam to... - przerwała i patrzyła jak grupka dzieci przebiega obok z nich z krzykiem.
  - To poczułaś to, co w podstawówce, prawda? - dopowiedziała przyjaciółka. Popatrzyła na nią tymi zielonymi oczami. 
  - Dokładnie... - kiwnęła głową. - Zaczęłam się zachowywać sztywno, a później on opatrznie to zrozumiał. 
  - No i jak to Sasuke uniósł się dumą. - kiwnęła ze zrozumieniem głową. - Pogadaj z nim i wytłumacz to. Tak będzie najłatwiej.   - Tylko czy on w ogóle będzie chciał ze mną gadać. - zapatrzyła się w zachmurzone niebo.
  - Jestem pewna, że tak. - zachichotała. Siedziały jeszcze długo i rozmawiały, a w między czasie napisała Tsunade, że wróci później.
  Kiedy Hinata musiała iść, Saura nie wróciła do domu tylko plątała się po uliczkach. Nie wiedziała, gdzie idzie, po prostu szła i za nim się spostrzegła była przed cmentarną bramą. Stała tam kilka minut, zanim zdecydowała się aby tam wejść, pierwszy raz od wielu lat. Szła alejkami oglądając inne nagrobki. W końcu doszła na skraj na skarpie z widokiem na całe miasteczko. Ale ją interesował tylko nagrobek. "Grób rodziny Haruno"  wpatrywała się w imiona swoich rodziców. 
  - Nie wiem dlaczego, ale ta pustka staje się coraz mniejsza. - szepnęła. - Jednak boję się, że znów stracę tych, których kocham. - wzdychając przysiadła na kamiennym ogrodzeniu. - tęsknie za wami. - szeptała i myślała. Czuła się nieswojo z tą ciszą między nią a Sasuke, a wspomnienie jego bezuczuciowego tonu nadal sprawiało jej ciarki. Siedział tam dopóki się nie ściemniło.
  - Sakura? - odwróciła się do Shikamaru. 
  - Hej, co tu robisz? - spytała się słabo, jakoś nie miała siły. 
  - Nie ważne, co jest? - Czy z niej można czytać jak z otwartej księgi? Wkurzało ją to. 
  - Nic nie jest. - Odpowiedziała zła i odwróciła się dając wyraźnie do zrozumienia, że nie chce z nim gadać. Jednak on nie przejęty usiadł obok niej. 
  - Dobra nie mów. - spojrzała na niego zdziwiona. - I tak wiem, że to coś z Sasuke. - zaśmiał się z jej miny po czym przytulił ją do swojego boku. - Nie mówilem ci, nie? - spojrzała na niego. Miał strasznie dobry humor. - Kocham cię. - jej serce stanęło. - Kocham cię jak młodszą siostrę i nie chce byś była smutna, więc leć do Sasuke i wszystko sobie wyjaśnijcie. - popatrzył na nią i zobaczyła to w jego oczach, pełnych braterskich odczuć. - Kochasz go, pomimo krótkiej znajomości. Ale to nic, leć do niego bo to cię męczy. - Wstał i wyciągnął do niej rękę. - Mam samochód. - podniósł brwi co wyglądało zabawnie. Zaśmiała sięi złapała go za rękę ruszając w stronę wyjścia z cmentarza, a wiatr wiał zza ich pleców. Jakby chciał ją popędzić na spotkanie z ukochanym.
~*~
  Niedawno pożegnał rodziców, którzy pojechali na jakąś imprezę biznesową, a Itachi już od dawna planował jakiś tam wypad poza miasto. Zatem został sam.
  Właśnie leżał na kanapie oglądając jakiś głupkowaty film, gdy usłyszał walenie w drzwi. Przewrócił oczami i z ociąganiem ruszył aby otworzyć. Naprawdę nie miał ochoty na jakiekolwiek towarzystwo. No chyba, że różowowłosej dziewczyny. 
Jakie było jego zdziwienie, że właśnie to ją zobaczył, a to zdziwienie było jeszcze większe gdy rzuciła mu się w ramiona. Pod wpływem ciężaru cofnął się o krok i oparł się plecami o ścianę, a ona kopnięciem zamknęła drzwi. Oboje byli zajęci żarliwym pocałunkiem.
  - Kocham cię. - szepnęła kiedy się od siebie oderwali. - Zatem ty tez mnie kochaj. - zastrzegła gdy otwierał usta. Zamknął je, uśmiechnął i znów otworzył.
  -Koacham cię i to się za nic nie zmieni. - złapal jej kosmyk włosów i zaczesał za ucho. 
  - To mi to pokaż - szepnęła i znów go żarliwie pocałowała. W tym pocałunku były wszystkie odczucia jakie do siebie żywili. Odepchnął się od ściany, a ona zawinęła nogi na jego biodrach. Ruszył w stronę schodów. 
  - Na pewno tego chcesz? - szepnął otwierając z kopa drzwi do swojego pokoju. Po drodze pozbyli się już koszulek. 
  - Z tobą zawsze. - powiedziała po czym zajęła się jego ustami.
  Tej nocy, pokazał jej, jak ona jemu, jak bardzo się nawzajem kochają. Ona pokazała mu jak go potrzebuje, a on jej pokazał jak bardzo ją kocha.

~*~
  Kiedy Tsunade wróciła późno do domu po całym dniu lataniu po urzędach, zobaczyła wiadomośc na telefonie od Sakury "nie wrócę na noc, zostaje u Sasuke". Tylko się uśmiechnęła i przez resztkę dnia rozkoszowała się winem i samotnością. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Skończone! Mam nadzieję, że się spodobało. Co do dziadków to w natępnym rozdziale ;) Jak ktoś tu zagląda to proszę o komentarz! Bardzo dziękuje tym, którzy skomentowali mój ostatni post... kocham was ludzie!! 
P.S Szukam Bety? 
Całuje, do następnego, Alice :*








2 komentarze:

  1. Leżę i wstać nie mogę...
    Najlepszy jaki czytałam...
    Brak mi słów, powiem tylko jedno słowo CUDO
    Nic więcej nie dodam bo niema po co :)
    Trzymaj tak dalej.
    Czekam na następny.
    Całusy Mari <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow...
    Mega blog, mega opowiadanie..
    Czytam go chyba 5 raz z rzędu, a nadal mnie zadziwia. Pierwszy raz komentuję bo nigdy nie wiedziałam co napisać.
    Pozdrawiam Nieobliczalna99 <3

    OdpowiedzUsuń