wtorek, 1 kwietnia 2014

Prolog

„-Sakura! – Słyszę tatę.
-Uciekaj! – Słyszę moją mamę, ale ich nie widzę. Czarny dym zasłania wszystko. Moja, niegdyś biała, sukienka jest cała pokryta czarną sadzą, a różowe włosy wychodzą z warkoczyka który zrobiła mi mama dzisiaj rano.
- Mamusiu! Tatusiu! – piszczę ściskając mocniej pluszaka królika. Zaciskam oczy mając nadzieję, że to zły sen. Nagle czuję ręce na talii, te ręce mnie podnoszą. Zerkam na ich właściciela. To tatuś! Jednak jego oczy nie są jak te którymi na mnie zawsze patrzył. Zamiast szczęścia, w szarych oczach, widzę strach. Jego twarz także jest pokryta smołą, a jego  włosy zmierzwione. Po chwili obok niego pojawia się mamusia. W czerwonych włosach widać czarne pasemka, od smoły. A jej zielone oczy patrzą na mnie i na tatę z troską.
- Zbieramy ją, szybko! – krzyczy tata i, łapiąc mamusię za rękę, zaczyna uciekać, niosąc mnie na rękach. Już widać drzwi, zaraz będziemy wolni! Na dworze słychać straż pożarną, będziemy bezpieczni. Usłyszeliśmy dźwięk łamanego drewna i spojrzeliśmy na górę. Następne wydarzenia ledwo zdążyłam zarejestrować. Mama wykonała dziwny i zamaszysty ruch ręką, powodując, że drzwi się otworzyły, a tata mnie przez nie wyrzucił.- Zawsze cię będziemy kochać córeczko! – tylko tyle zdążyłam usłyszeć, zanim spadły na nich płonące belki. Chcę tam podbiec i ich uratować, ale łapie mnie jakaś pani. Po stroju i kasku wnioskuję, że to strażak.
- Mamusiu! -  krzyczę i wyrywam się pani strażak. Oni tam nadal są! Są tam bo uratowali mi życie! Oni nie mogą! Nie mogą umrzeć! Odciąga mnie od palącego domu i przekazuje mojej cioci, Tsunade. Wtuliłam się w nią. Jej brązowe oczy były pełne łez, a jej długie blond włosy związane w dwa kucyki łaskotały mnie w nos. – Nic im nie będzie? – szepcze płaczliwym głosem.
- Nie wiem kochanie, nie wiem. – uścisk się wzmocnił. Stałyśmy tam pół godziny, kiedy podszedł do nas strażak.
- Udało nam się ugasić pożar, ale… - w jego ręce dostrzegłam srebrny łańcuszek z zielonym kryształem. Nie! To nie może być prawda! Wyrwałam się z uścisku cioci i pobiegłam w kierunku mojego, spalonego domu. Dół był cały zniszczony, a góra tylko naruszona. Jednak mnie to nie obchodziło. Wbiegłam przez zniszczone drzwi i z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk. Zobaczyłam… martwe oraz zwęglone ciała moich rodziców.
- Niee! – upadłam na kolana i zaczęłam głośno płakać. Oni nie mogli umrzeć! – Mamo! Tato! Potrzebuje was! – pani policjant zaczęła mnie odciągać. Ja dałam się odciągnąć jak szmaciana lalka. Oni… zginęli przeze mnie… to mnie ratowali! To dla mnie poświęcili życie! Oddali mnie w ręce mojej cioci. Wtuliła się we mnie. Ja zaczęłam ją głaskać po głowie, w celu uspokojenia jej. To przeze mnie zginęli… do końca mojego życia, będę miała ten grzech na sumieniu…”
Obudziła się zalana potem. Znowu śnił się jej, ten dzień. Westchnęła i spojrzał na zegarek który wskazywał godzinę 8:24, a budzik nastawiłam na godzinę 8:30. Wstała do pozycji siedzącej i rozejrzała się po pomieszczeniu. Była w niewielkiej kawalerce, ściany były w koloru beżu. Jedynym odstępstwem  były ciemne drzwi do łazienki i drzwi wejściowe, tego samego koloru. Podłoga była z jasnych paneli. Tuż obok wejścia był niewielki aneks kuchenny, oddzielony ścianką działową, od reszty pomieszczenia, przy której był stół z 4 krzesłami. Był także mały telewizor, kanapa dwuosobowa, rozkładana i jedna półka na książki.  Było także wyjście na balkon. Nie był duży, malutki, ale wystarczający aby wywiesić pranie. Ona sama znajdowała się na piętrowym łóżku. Zeszła po drabince na podłogę. Jej ciotki już nie było, musiała dokończyć przygotowania na rozpoczęcie roku. Tsunade, jej ciotka, jest dyrektorką gimnazjum, a zarazem liceum, do którego będzie chodzić, Konoha High School. Pomimo tego, że to jest najbardziej prestiżowa szkoła w całej Konoha, jej pensja nie jest zbyt duża. Ale dzięki zajmowanemu przez nią stanowisku, różowo-włosa została bez problemu przyjęta na stypendium naukowym, oraz trafiła do klasy której skład się ani trochę nie zmienił od początku gimnazjum.
Dziewczyna poszła do łazienki, aby wykonać wszystkie poranne czynności. Po prysznicu, oraz obmyciu twarzy ubrała się w czarną sukienkę do kolan, od pasa w dół miała falbany, na ramiączkach, w końcu był kwiecień*. Jej różowe włosy sięgające do połowy pleców, upięła w koka. Szybko zjadła, naszykowane przez siebie, śniadanie. Wzięła małą torebkę z telefonem oraz długopisem i małym notatnikiem. Założyła powycierane baleriny i wyszła, zamykając drzwi na klucz. Orientując się która jest godzina pobiegła szybko na przystanek. Jednym z niewielu plusów mieszkania w najbiedniejszej dzielnicy Konoha jest przystanek autobusowy pięćdziesiąt metrów od jej bloku. Kiedy przybiegła na przystanek, akurat podjechał autobus, który zabrał ją pod samą szkołę. Cała podróż trwała pół godziny.
Stanęła przed wielką bramą główną na teren budynku szkolnego. Widziała witających się po wakacjach znajomych, przyjaciół. Jej to nie obchodziło, ona nie chce przyjaciół. Nie chce być znowu zraniona, oraz doskonale wie, że nie ma do nich prawa po tym co ma na sumieniu. Westchnęła i ruszyła w kierunku wejścia do szkoły.
Nieświadomie zaczyna nowy rozdział w życiu , rozdział w porównaniu do poprzednich pełen miłości i szczęścia…
* Rok szkolny w Japonii zaczyna się 1 kwietnia.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Łoł… nowy prolog, troszkę stiuningowany xD Mam nadzieję że się wam spodoba :3 Zapraszam do komentowania oraz obserwowania ;)  
Za błędy przepraszam..

… do następnej Alice ^>^

2 komentarze:

  1. Zarąbisty :3
    Czekam na więcej i trzymam kciuki za twoją wenę :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się i będę czytać dalej;)
    Jak masz ochotę to wpadnij do mnie;3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń