„-Sakura!
– Słyszę tatę.
-Uciekaj!
– Słyszę moją mamę, ale ich nie widzę. Czarny dym zasłania wszystko. Moja,
niegdyś biała, sukienka jest cała pokryta czarną sadzą, a różowe włosy wychodzą
z warkoczyka który zrobiła mi mama dzisiaj rano.
-
Mamusiu! Tatusiu! – piszczę ściskając mocniej pluszaka królika. Zaciskam oczy
mając nadzieję, że to zły sen. Nagle czuję ręce na talii, te ręce mnie
podnoszą. Zerkam na ich właściciela. To tatuś! Jednak jego oczy nie są jak te
którymi na mnie zawsze patrzył. Zamiast szczęścia, w szarych oczach, widzę
strach. Jego twarz także jest pokryta smołą, a jego włosy zmierzwione. Po chwili obok niego
pojawia się mamusia. W czerwonych włosach widać czarne pasemka, od smoły. A jej
zielone oczy patrzą na mnie i na tatę z troską.
-
Zbieramy ją, szybko! – krzyczy tata i, łapiąc mamusię za rękę, zaczyna uciekać,
niosąc mnie na rękach. Już widać drzwi, zaraz będziemy wolni! Na dworze słychać
straż pożarną, będziemy bezpieczni. Usłyszeliśmy dźwięk łamanego drewna i
spojrzeliśmy na górę. Następne wydarzenia ledwo zdążyłam zarejestrować. Mama
wykonała dziwny i zamaszysty ruch ręką, powodując, że drzwi się otworzyły, a
tata mnie przez nie wyrzucił.- Zawsze cię będziemy kochać córeczko! – tylko
tyle zdążyłam usłyszeć, zanim spadły na nich płonące belki. Chcę tam podbiec i
ich uratować, ale łapie mnie jakaś pani. Po stroju i kasku wnioskuję, że to
strażak.
-
Mamusiu! - krzyczę i wyrywam się pani
strażak. Oni tam nadal są! Są tam bo uratowali mi życie! Oni nie mogą! Nie mogą
umrzeć! Odciąga mnie od palącego domu i przekazuje mojej cioci, Tsunade.
Wtuliłam się w nią. Jej brązowe oczy były pełne łez, a jej długie blond włosy
związane w dwa kucyki łaskotały mnie w nos. – Nic im nie będzie? – szepcze płaczliwym
głosem.
-
Nie wiem kochanie, nie wiem. – uścisk się wzmocnił. Stałyśmy tam pół godziny,
kiedy podszedł do nas strażak.
-
Udało nam się ugasić pożar, ale… - w jego ręce dostrzegłam srebrny łańcuszek z
zielonym kryształem. Nie! To nie może być prawda! Wyrwałam się z uścisku cioci i
pobiegłam w kierunku mojego, spalonego domu. Dół był cały zniszczony, a góra
tylko naruszona. Jednak mnie to nie obchodziło. Wbiegłam przez zniszczone drzwi
i z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk. Zobaczyłam… martwe oraz zwęglone
ciała moich rodziców.
-
Niee! – upadłam na kolana i zaczęłam głośno płakać. Oni nie mogli umrzeć! –
Mamo! Tato! Potrzebuje was! – pani policjant zaczęła mnie odciągać. Ja dałam
się odciągnąć jak szmaciana lalka. Oni… zginęli przeze mnie… to mnie ratowali!
To dla mnie poświęcili życie! Oddali mnie w ręce mojej cioci. Wtuliła się we
mnie. Ja zaczęłam ją głaskać po głowie, w celu uspokojenia jej. To przeze mnie
zginęli… do końca mojego życia, będę miała ten grzech na sumieniu…”
Obudziła się zalana potem. Znowu śnił
się jej, ten dzień. Westchnęła i spojrzał na zegarek który wskazywał godzinę
8:24, a budzik nastawiłam na godzinę 8:30. Wstała do pozycji siedzącej i rozejrzała
się po pomieszczeniu. Była w niewielkiej kawalerce, ściany były w koloru beżu.
Jedynym odstępstwem były ciemne drzwi do
łazienki i drzwi wejściowe, tego samego koloru. Podłoga była z jasnych paneli. Tuż
obok wejścia był niewielki aneks kuchenny, oddzielony ścianką działową, od
reszty pomieszczenia, przy której był stół z 4 krzesłami. Był także mały telewizor,
kanapa dwuosobowa, rozkładana i jedna półka na książki. Było także wyjście na balkon. Nie był duży,
malutki, ale wystarczający aby wywiesić pranie. Ona sama znajdowała się na
piętrowym łóżku. Zeszła po drabince na podłogę. Jej ciotki już nie było,
musiała dokończyć przygotowania na rozpoczęcie roku. Tsunade, jej ciotka, jest
dyrektorką gimnazjum, a zarazem liceum, do którego będzie chodzić, Konoha High
School. Pomimo tego, że to jest najbardziej prestiżowa szkoła w całej Konoha,
jej pensja nie jest zbyt duża. Ale dzięki zajmowanemu przez nią stanowisku,
różowo-włosa została bez problemu przyjęta na stypendium naukowym, oraz trafiła
do klasy której skład się ani trochę nie zmienił od początku gimnazjum.
Dziewczyna poszła do łazienki, aby
wykonać wszystkie poranne czynności. Po prysznicu, oraz obmyciu twarzy ubrała się
w czarną sukienkę do kolan, od pasa w dół miała falbany, na ramiączkach, w
końcu był kwiecień*. Jej różowe włosy sięgające do połowy pleców, upięła w koka.
Szybko zjadła, naszykowane przez siebie, śniadanie. Wzięła małą torebkę z
telefonem oraz długopisem i małym notatnikiem. Założyła powycierane baleriny i
wyszła, zamykając drzwi na klucz. Orientując się która jest godzina pobiegła
szybko na przystanek. Jednym z niewielu plusów mieszkania w najbiedniejszej
dzielnicy Konoha jest przystanek autobusowy pięćdziesiąt metrów od jej bloku.
Kiedy przybiegła na przystanek, akurat podjechał autobus, który zabrał ją pod samą
szkołę. Cała podróż trwała pół godziny.
Stanęła przed wielką bramą główną na
teren budynku szkolnego. Widziała witających się po wakacjach znajomych,
przyjaciół. Jej to nie obchodziło, ona nie chce przyjaciół. Nie chce być znowu
zraniona, oraz doskonale wie, że nie ma do nich prawa po tym co ma na sumieniu.
Westchnęła i ruszyła w kierunku wejścia do szkoły.
Nieświadomie
zaczyna nowy rozdział w życiu , rozdział w porównaniu do poprzednich
pełen miłości i szczęścia…
* Rok szkolny w Japonii zaczyna się 1 kwietnia.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Rok szkolny w Japonii zaczyna się 1 kwietnia.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Łoł… nowy prolog, troszkę stiuningowany xD Mam nadzieję że się wam spodoba :3
Zapraszam do komentowania oraz obserwowania ;)
Za błędy przepraszam..
… do następnej Alice ^>^
Zarąbisty :3
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i trzymam kciuki za twoją wenę :)
<3
Podoba mi się i będę czytać dalej;)
OdpowiedzUsuńJak masz ochotę to wpadnij do mnie;3
Pozdrawiam