poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 7

- Nie! Walcie się. - warknęła różowo-włosa zapinając torbę. Nad nią stały trzy dziewczyny, które patrzyły na nią z prośbą w oczach. - nie i koniec. - oznajmiła definitywnie. 
- No Saki! - zawołała błagalnym tonem Temari. - proszę cię no! - złożyła ręce jak do modlitwy. 
- Nie! Nie wiem do czego wam jestem potrzebna! - Haruno wstała i ruszyła w kierunku drzwi. Poczuła rękę Hyugi na ramieniu. 
- No chodź! Będzie fajnie. - uśmiechnęła się przyjaźnie i nieśmiało. Sakura westchnęła przeciągle. 
- Ale ja nie lubię imprez. - powiedziała zrezygnowana. Nie podobała jej się słabość co do Hinaty. Hinata raz się uśmiechnie i już mięknie... a blondyny to wykorzystywały, bezwzględnie. 
- Oj, zobaczysz będzie zapierdziście. - powiedziała z przekonaniem Ino. 
- No dobra. - skapitulowała. - to jutro o 18, tak? - blondyny energicznie pokiwały głowami. - Ok, to do jutra. - pomachała im i wyszła na korytarz, gdzie stał Shikamaru. 
- Dłużej się nie dało, co? - spytał ziewając i ruszając obok różowo-włosej. 
- Podziękuj swojej dziewczynie. - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko. - wciąż nie mogę się przyzwyczaić. - powiedziała cicho, jakby do siebie, ale on i tak usłyszał i kiwnął głową. 
- Minął już miesiąc od kiedy z nami gadasz. Chyba nie powiesz, że jest źle? - spytał podnosząc brew. 
- Nie! Wręcz przeciwnie. - spojrzała przelotnie na niego, po czym znów patrzyła przed siebie. - Chociaż i tak nadal mam ochotę strzelić Sasuke za to co mi zgotował! - pomachał pięścią w powietrzu, co tylko wywołało śmiech chłopaka. 
- Oj, nie złość się. - pogłaskał ją po głowie. - chciał dobrze. - wzruszył ramionami i ziewnął.
- I wyszło jak zwykle. - westchnęła. - od razu jak włączyłam się do życia szkolnego byłam tematem plotek z kim to ja się spotykam... ja nieszczęsna. - przewróciła teatralnie oczami, wychodząc na plac przed szkołą. 
- Oj, nie było tak źle. - odpowiedział Nara wdychając powietrze. 
- Nie no w ogóle. - szepnęła sarkastycznie Sakura. Szli w ciszy, dopóki z zasięgu wzroku nie zniknęła szkoła, oblegana przez uczniów wychodzących na weekend. 
- Oni nadal nie wiedzą, prawda? - spytał w pewnej chwili. 
- Fakt, nie wiedzą, że to ja pobiłam tych z kła. - wzruszyła ramionami jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. - I nie muszą wiedzieć. Pozwoliłam ci to powiedzieć Tem, wystarczy. 
- Nie uda mi się ciebie przekonać, nie? - to było pytanie retoryczne, bo odpowiedź była zawsze taka sama:
- Nie. - on tylko westchnął i pokręcił znudzony głową. Nagle zadzwonił jej telefon. 
- Halo? - odebrała.
- Hej Saki-chan! - usłyszała głos Naruto. 
- Naruto? O co chodzi? - spytała patrząc na Shikamaru. 
- Chodzi o Sasuke. - dziewczyna minimalnie się spięła. 
- Co z nim? - spytała przystając oglądając się po otoczeniu.
- No więc...
~*~
 Leżał zdołowany na łóżku, jak zawsze 6 sierpnia, bo właśnie w ten dzień wypada rocznica śmierci jego kuzyna. Obito na jednej ze swoich wspinaczek napotkał lawinę... zmarł na miejscu. Sasuke był do niego przywiązany. Lubił go i jego opowieści. Tego dnia co roku ma święty spokój. Od wszystkich. Właśnie zasypiał, gdy nagle w jego okno ktoś zapukał. Postanowił to ostentacyjnie olać, jednak pukanie nie ustawało. Wstał wnerwiony myśląc, że to jakiś durny ptak, ale jakie było jego zaskoczenie gdy za oknem ujrzał różowo-włosą, która uśmiechała się pociesznie i pokazała ruchem ręki aby otworzył okno. 
- Co ty tu, do cholery, robisz? - warknął gdy już wskoczyła do środka. - To pierwsze piętro! Jak ty tu weszłaś?! 
- Rynna. - odpowiedziała spokojnie, rozejrzawszy się po pokoju usiadła na łóżku. 
- Skąd wiedziałaś gdzie mieszkam? - spytał spokojniej i usiadł obok niej. 
- Od Naruto i Shikamaru. - wzruszyła ramionami. - gdzie twój pokój wiem też od Shiki. - odpowiedziała widząc, że otwiera usta, a po chwili zamyka. Zachichotała i położyła się. 
- Więc...
- nie zaczyna się zdania od "więc" - przerwała mu. Przekręcił oczami. 
- To co ty tu robisz? - spytał taksując ją wzrokiem. 
- Obecnie leże. - wzruszyła ramionami rozbawiona. Jednak po chwili spoważniała. - Naruto mi powiedział dlaczego nie było cię w szkole. - popatrzyła prosto w jego oczy i wróciła do pozycji siedzącej. Pogłaskał go po policzku i uśmiechnęła się łagodnie. - Wszystko będzie dobrze. - szepnęła. 
- Wiem. - uśmiechnął się smutno. - ale co poradzić, że mi szkoda? Lubiłem go. - zwrócił swój wzrok ku zdjęciu z Obito. Sakura widząc na co patrzy przytuliła go. 
- Może ma lepiej? - szepnęła dobrze znaną kwestię. Ciotka jej to często powtarzała po śmierci rodziców. 
- Mam taką nadzieje. - mruknął tuląc ją do siebie. - Był dobrym człowiekiem. 
- To na pewno mu dobrze. - uśmiechnęła się lekko i odsunęła się. - co powiesz na film?
- Masz jakąś propozycję? - uniósł brew, na co ona się uśmiechnęła niewinnie. Wstała i sięgnęła po swoją torbę z której wyjęła "spirited away w krainie bogów" 
- Wiedziałeś, że jestem otaku? - podeszła do laptopa i włączyła go. 
- Znam tan film na pamięć. - przewrócił oczami.
- Ja też. - mruknęła wkładając płytę do napędu i czekając aż się odpali, gdy w końcu to nastąpiło szybko czmychnęła z laptopem na łóżko i wygodnie się ułożyła w ramionach Sasuke. Pierwsze kilka minut filmu spędzili w ciszy jednak Haruno postanowiła zadać pytanie które ją od dłuższego czasu męczyło. - Nie uważasz, że za szybko powstał ten "związek"? - spojrzał na nią zdziwiony.
- Może, ale i tak cię nie wypuszczę jesteś moja i koniec. - wzruszył ramionami. - jak nam nie wyjdzie trudno. 
- Ale my się w ogóle nie znamy! - zaprotestowała. 
- To się poznamy! - zawyrokował i kontynuowali oglądanie filmu. 
Kiedy już się skończył zdziwieni zauważyli, że już się ściemniło. Po kłótni, że Sasuke ją odprowadzi, a on nie chce- wygrał chłopak- zebrali się i zeszli na dół. 
- Mamo! Ja wychodzę odprowadzić koleżankę! - zawołał z korytarza. 
- Jaką koleżankę?! A pal licho z tym skąd się wzięła. Zostańcie na kolacji akurat zrobiłam... - zaczęła wesoło pani Uchiha wychodząc z jadalni i wycierając talerz, jednak kiedy zauważyła twarz różowo-włosej twarz zbladła, a z rąk wyleciał i talerz i szmatka. Huk tłuczonego naczynia sprowadził w trybie natychmiastowym pana domu. Gdy Fugaku ujrzał Sakurę także zbladł i wziął swoją żonę w objęcia. Nastolatkowie stali w szoku nie wiedząc co się dzieje. I pewnie nadal by trwali w ciszy gdyby nie cichy szept Mikoto- Rin. - na to imię Haruno zesztywniała. 
- Cii.. to nie ona... ona dawno nie żyje. - szepnął jej mąż do ucha jednak nastolatka słyszała. 
- Czy państwu chodzi o Rin Haruno? - spytała cicho, a Sasuke spojrzał na nią zszokowany, tak samo jak rodzice chłopaka. 
- Tak... skąd wiesz? - spytała słabo Mikoto. 
- Stąd, że chodzi o moją matkę. - odpowiedziała spokojnie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest jest jest! Udało się! >< Nie wiem jak wyszedł, ale mam nadziej że się spodoba! Zapraszam do komentowania, obserwowania i polecania!
Za błędy przepraszam...
.... Alice :*

3 komentarze:

  1. tra ta ta świat się wiosną zmienia, a ja kwiatek nie mam wam nic do powiedzenia... nie no mam :)
    rozdział fajny pisz dalej bo mi się tęskni za czytaniem twojego bloga

    Całuski Mari :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super jak zwykle <3 niemoge się doczekać nexta Mam nadzieje że pojawi sie już na poczatku Lipca <3 <3 <3 Całuski :* <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda tego kuzyna... a jest możliwość, że przeżył?
    Wiesz co nie wiem czy masz tu błędy czy nie bo nie przywiązuję do tego wagi wiem tylko, że masz pisać dalej! Bo wydaje się niezwykle ciekawe, a i nie zapomnij zajrzeć do mojego bloga ^.^



    Życzę weny ;) Adrian

    OdpowiedzUsuń