sobota, 17 maja 2014

Rozdział 5

Zamknęła drzwi i zsunęła się po nich, zamykając oczy. Jej serce nadal biło z zawrotną prędkością, a umysł non stop powtarzał w jej głowie wspomnienie sprzed kilku minut...
"Całowaliśmy się, ja się całowałam! Nie powinnam, ale nie potrafię przestać.
Tak, to go na pewno nie odgonisz...
Szepnęła uszczypliwie moja podświadomość i ja wiem, żebym mógł ma racje. On nie powinien mnie całować, a ja nie powinnam oddawać tego gestu. Jego pocałunki były delikatne, a zarazem zachłanne; zupełnie inne niż... Ból głowy, potężny ból głowy, sprawił, że przerwałam pocałunek. Kiedy chłopak się odsunął, ja przyłożyłam sobie dłonie do skroni. Bolało jak cholera! 
- Sakura? Co się dzieje?! - spytał zaniepokojony sykiem, który wydobył się z moich ust. Ja tylko pokręciłam przecząco głową... zniknął. Ból głowy zniknął równie szybko, jak się pojawił.
- Już w porządku. - powiedziałam cicho, nie patrząc mu w oczy, nie potrafiłam. Przy nim moja maska mnie uwierała, miał coś w sobie co sprawiało, że nie chciałam nikogo udawać. Nie potrafiłam udawać twardej. Za plecami Uchihy zobaczyła światła autobusu, którym mam wrócić. - Um, autobus jedzie, narazie. - powiedziałam cichutko i uciekłam od niego wsiadając do pojazdu, który tuż przed chwilą otworzył drzwi. 
- Pa... - tylko tyle usłyszałam, bo drzwi się zamknęły..." 
- Sakura? Co ty robisz? - ze świata rozmyślań wyrwało ją pytania ciotki, która stała pochylona nad nią. 
- Nic. - odpowiedziała cicho po czym wstała zabierając i skierowała się w stronę łazienki. - idę wziąć prysznic. - zakomunikowała bezuczuciowym głosem, znów nałożyła maskę. Odłożyła torbę obok komody, z której wyjęła piżamę i zniknęła za drzwiami łazienki. 
Wyszła odświeżona i ubrana w piżamę. 
- To może teraz mi powiesz, co się stało? – spytała jej ciotka siedząc na kanapie i nie odwracając wzroku od czytanej przez nią gazety.
- Nie rozumiem co się miało, niby, stać. – odpowiedziała spokojnie zaglądając do lodówki.
- Nie udawaj, Sakura. Zawsze kiedy masz problem idziesz się kopać, a potem pijesz sok pomarańczowy z butelki. – Tsunade oderwała wzrok z gazety i popatrzyła na siostrzenice, która piła właśnie sok pomarańczowy z gwintu. Takie same nawyki miała Rin, matka Sakury. Dla blondynki te obie są aż do bólu podobne.
- Oj przesadzasz. Lubię takie soki, a nie chce brudzić szklanki bo już jest pozmywane. – dopiero kiedy skończyła zdanie zobaczyła jaka gafę popełniła. Naczynia stały w zlewie i dopiero czekały na mycie. – Jups… - szepnęła i schowała sok do lodówki.
- I pragnę ci przypomnieć w jakiej pozycji dzisiaj cię znalazłam.  – ciotka postanowiła przymknąć oko na błąd nastolatki, ale znalazła kolejny haczyk.
- Byłam zmęczona, najpierw siłownia, a potem autobus by mi zwiał to musiałam pobiec. – wytłumaczyła spokojnie.
- Gdzieś byłaś po siłowni, bo wróciłabyś wcześniej, a autobusem jedzie się pół godziny i ty nie odpoczęłaś? – dyrektorka podniosła pytająco brwi.
- Musiałam stać, wszystkie miejsca były zajęte, a potem jeszcze schody. – tłumaczyła spokojnie. Wyjęła książki i usiadła przy stole. – coś jeszcze czy mogę w spokoju odrobić lekcje? – odwróciła się i popatrzyła na ciotkę. Tsunade zerknęła w jej oczy i od razu się rozweseliła.
- Nie, to wszystko. – powiedział wesoła po czym obróciła się znów przenosząc wzrok na gazetę, jednak nie mogła się skupić na treści. Widziała już te oczy, widziała je u swojej siostry, kiedy wróciła z randki z Renem, ojcem Sakury. Takie same, a jednak tak różne...
~*~
Obudził ją uporczywy dźwięk budzika. Wkurzona nałożyła poduszkę na głowę, aby zagłuszyć uporczywy dźwięk. Wczoraj nie mogła długo zasnąć, ponieważ jej myśli non stop nawiedzał czarnowłosy chłopak i dotyk jego ust na jej. Dźwięk ucichł, a ona już oddawała się ponownie w objęcia Morfeusza.
- Sakura?! Co ty robisz?! Wstawaj, ale już! - jej ciotka zaczęła się drzeć, a nawet Sakura musiała to przyznać,  że wyglądało to komicznie ponieważ było widać tylko jej głowę, która krzyczała.
- Już, już. Nie spinaj się tak. – mruknęła Haruno i wstała, zeszła po drabince po czym zamknęła się w łazience. Tsunade tylko pokiwała z dezaprobatą głową „zakochane szczenie” przeszło jej przez myśl, po czym zabrała się do robienia śniadania. Po 30 mimutach wyszła odświeżona różowo-włosa w szlafroku.
- Co tak długo? - spytała jej ciotka wstając od stołu i wkładając talerz po kanapkach do umywalki. - dobra, nie mów. -Blondynka jednak nie oczekiwała odpowiedzi, ponieważ dobrze wiedziała co jest tego powodem. Problemy, które męczą jej siostrzenice. W tym przypadku zakochanie. Zachihitała pod nosem i zniknęła w łazience, uprzednio zabierając z szafki ciuchy. W tym czasie młoda Haruno ubrała się w mundurek i rozczesała włosy. Po 10 minutach Tsunade wyszła z łazienki gotowa, a Sakura była już po śniadaniu. 
- nie chce cię martwić,  ale jak się nie wyrobimy na autobus za pięć minut to spóźnimy się do szkoły. - powiedziała spokojnie nastolatka stojąc już przy drzwiach. Katõ gdy to tylko usłyszała zaczęła biegać jak kot z pęcherzem po całym mieszkaniu ubierając buty i wrzucając jednocześnie rzeczy do torby. Po chwili zamykała drzwi i razem z siostrzenicą biegiem ruszyły w kierunku przystanku. Kiedy przybiegły na przystanek akurat pojechał autobus, do którego wsiadły. Podróż zajęła im, standardowo, pół godziny, a kiedy wysiadły z pojazdu rozdzieliły się. Sakura przy bramie zobaczyła postać, samotną. "To się staje coraz bardziej irytujące" pomyślała uszczypliwie i przyjrzała się dokładniej i aż przystanęła gdy zidentyfikowała Sasuke. Jednak po chwili ruszyła przed siebie z podniesioną głową. 
- Hej - zagaił ją gdy próbowała obok niego przejść. 
- tia, hej. - zaczęła nie chętnie, nie patrząc mu w oczy. - nie wiem na kogo tu czekasz ale... 
- Czekam na moją dziewczynę. - przerwał jej, uśmiechając się szelmowsko. Jej ręka delikatnie drgnęła i poczuła ukłucie żalu i zazdrości. 
- Nie wiedziałam, że masz dziewczynę.  - powiedziała cicho. 
- Bo ona sama o tym nie wie. -zaciekawione zielone oczy zwróciły się na jego osobę. 
- nie rozumiem. - prychnęła. - to niby gdzie jest? 
- przede mną.  - odpowiedział poważnie. Dziewczyna obejrzała się dookoła siebie, ale nikogo nie zauważyła. 
- Że niby ja? - wskazała palcem na siebie i podniosła pytająco brwi. Chłopak kiwnął głową patrząc jej w oczy w których się rozpłynęła, ale po chwili  pokręciła przecząco głową. - Chyba coś cię powaliło. Nie pamiętam żebyśmy w ogóle byli kolegami, a co ważniejsze parą! - patrzyła hardo w jego oczy, zaciskając dłonie w pięści i ignorując uczucie stada motyli w brzuchu. Uchiha w odpowiedzi doskoczył do niej i pocałował. Dziewczyna, przez pierwsze chwile próbowała to przerwać, jednak szybko poddała się doznaniu i oddała pocałunek. 
- Nie powiesz, że całujesz się z obcym chłopakiem. - powiedział chwilę po tym jak skończyli pocałunek. - więc jesteś moją dziewczyną. - dał jej szybkiego buziaka. Kiedy obudziła się z osłupienia wyrwała się z bezpiecznych objęć i ruszyła z rumieńcami w stronę wejścia do szkoły. - jesteś moja! - krzyknął za nią, a ona szybko mu odpowiedziała, na co on zareagował kpiarskim uśmiechem. 
- Wal się!  - i weszła do środka szkoły. Szybko dotarła do swojej szafki i zmieniła buty, po czym ruszyła do odpowiedniej sali. Shikamaru spał na swojej ławce, a raczej próbował ponieważ krzycząca nad nim Temari mu to uniemożliwiała. Hinata rozmawiała z Ino przy oknach, a Naruto i Kiba śmiali się z jakiegoś żartu. Ona tylko szybko przemknęła do swojej ławki i zaczęła wypakowywać książki od japońskiego. Po chwili, równo z dzwonkiem, wszedł Uchiha i usiadł w ławce przed nią. Zaraz potem przyszła nauczycielka, Kurenai. Kobieta o czarnych puszystych włosach oraz ubrana była w prostą, czerwoną sukienkę. Spokojnie podeszła do tablicy i zaczęła prowadzić lekcje. 
~*~
- Odwal się ode mnie! - krzyknęła zdenerwowana odwracając się zamaszyście do Sasuke, który towarzysz jej przez cały dzień i nie chce się odczepić. - Daj zjeść śniadanie! - akurat była przerwa obiadowa i chciała spokojnie zjeść, ale chłopak przed nią jej to uniemożliwiał. 
- Chętnie zjem z tobą! - uśmiechnął się cynicznie. 
- Nie dzięki! - powiedziała twardo po czym obróciła się i ponowiła chód, ale że była zdenerwowana to nie zauważyła jakiegoś młodzika z gimnazjum i wpadła na niego wylewając na siebie jego sok pomidorowy, którą akurat pił. - Cholera jasna! Nie masz czego pić, pomidory to na kaca! Wodę polecam!  - krzyknęła na całe gardło. Już dawni tak się nie denerwowała, w sumie nigdy. Usłyszała śmiech, spojrzała za siebie kierując żądze mordu w oczach na czarno-włosego chłopka. - I z czego rżysz?! - jej twarz była cała czerwona. 
- Z niczego. - powiedział nie przestając się śmiać. - Wyglądasz jak pomidor. - zakomunikował i zanim zdążyła mu odpowiedzieć została przez niego pociągnięta w kierunku ich sali. - Lubie pomidory. - powiedział cicho, przez co złość dziewczyny minimalnie zmalała. Otworzył z impetem drzwi i wypatrzył Ino, która rozmawiała z Temari, jednak kiedy usłyszała otwierane drzwi popatrzyła tam i zobaczyła całą czerwoną dziewczynę, dosłownie. 
- O matko kochana! Idziesz ze mną! - razem z Temari rzuciła się na Sakurę i zaczęły wyprowadzać ją z sali. 
-Co? Nie! Poradzę sobie! - warknęła ale została zignorowana i wepchnięta do łazienki z NoSabakun, podczas gdy Yamanaka poszła po "zapasowy mundurek"  - po co ona, do cholery, poszła? - spytała jeszcze raz różowo-włosa, która stała w samym białym staniku nad umywalką i próbowała zmiękczyć plamę na białej koszuli. 
- Po zapasowy mundurek. - odpowiedziała spokojnie dziewczyna Shikamaru. - Ino zawsze w szkole ma zapasowy, właśnie na takie sytuacje. - wskazała ruchem głowy na mokrą koszulę. Haruno westchnęła zirytowana i zażenowana jednocześnie. 
- Nie wiem, który normalny gimbus pije sok pomidorowy w szkole! - warknęła pod nosem mocniej pocierając koszulą. Blondynka zaśmiała się cicho, ale po chwili przestała, ponieważ drzwi na których się opierała zostały otworzone z impetem wpuszczając drugą blondynkę. 
- Sory, że tak długo! Ale był tłum i musiałam się przyciskać! - uprzedziła na wstępie. I z uśmiechem podeszła do dziewczyny w staniku podając jej papierową torbę z ciuchami w środku. - proszę, idź się przebierz! - ponagliła ją i sama wepchnęła zszokowaną Sakurę do kabiny. - No już, już! - po minucie wyszła zielonooka ubrana w białą koszulę na którą był nałożony jasno-brązowy sweterek, a na szyi luźno zawiązaną czerwoną kokardę zamiast krawatu, do tego czerwona spódniczka w ciemną kratę. - Łał! Wyglądasz ślicznie! Poczekaj moment. - Ino pogrzebała trochę w swojej kieszeni i w końcu wyciągnęła dwie gumki, którymi wiązała włosy Haruno w dwa luźne kucyki z przodu. - Wyglądasz pięknie! - razem z Temari wyszczerzyły się, a Sakura drobnie zawstydziła. 
- Jakoś nie kojarzę tego mundurka. - mruknęła cicho. 
- Bo to nowe! Będą wprowadzone dopiero za tydzień, ale tata mi załatwił! - odpowiedziała nie przestając się uśmiechać. 
- Um... najpóźniej po jutrze ci oddam. - zadeklarowała pakując swoje brudne ciuchy do tej samej papierowej torby. 
- Nie trzeba. - machnęła niedbale ręką. - W domu mam jeszcze kilka sztuk więc tej nie potrzebuje. 
- Ale...! 
- Nie ma "ale". - Wtrąciła się Temari. - Idziemy ba lekcje,  zaraz się zaczną. - złapała dwie pozostałe za ręce i wyprowadziła z ubikacji. 
- A tak w ogóle... - zaczęła różowo-włosa. - to dlaczego mi pomogłyście?? -spytała, patrząc na nie z nutką zdziwienia.  
- Jak to "dlaczego"?! Bo tego potrzebowałaś. - powiedziała z mocą Ino. 
- Ale ja nie prosiłam o pomoc. - powiedziała chłodno pod nosem. Chwile później poczuła pięść na policzku, a to że była na to nie przygotowana sprawiło, że wpadła na ścianę. 
- Temari! - krzyknęła niebieskooka na dziewczynę, która nadal miała pięść ma wysokości twarzy Haruno. 
- Co ty do cholery sobie myślisz?! - kompletnie olała Yamanake i zwróciła się do leżącej pod ścianą Sakury. - Przestań się zachowywać jak księżniczka! Od początku roku traktujesz nas jak powietrze, a kiedy ci pomagamy wybrzydzasz! To, że Shika czy Hinata cię lubią to też plus, ale ty odpychasz! Żyjesz w luksusach i myślisz, że nie jesteśmy nic warci?! - wybuchła, a Haruno, która siedziała ze spuszczoną głową, poderwała się i ruszyła biegiem na dach. Ino chciała za nią pójść, ale ręka Temari jej to uniemożliwiła. - stój, niech przemyśli to i owo. - i ruszyła w kierunku klasy, a tuż za nią Ino. Akurat pod salą zadzwonił dzwonek na lekcje , teraz mieli biologie z Tsunade, która właśnie szła w ich stronę. 
- Hej, gdzie Sakura? - spytała cicho Hinata, kiedy zorientowała się, że nie ma nigdzie Haruno, która nigdy się nie spóźniała. 
- Temari przesadziła i pobiegła na dach. - pierwszą część, tą o NoSabakun, powiedziała zgryźliwie. Hinata szybko ruszyła w tamtą stronę krzycząc na odchodnym
- Usprawiedliwcie nas! - i już jej nie było. Biegła omijając co drugi stopień a schodach aż w końcu dotarła do celu. Cała zziajana dobiegła do celu, a tam zobaczyła skuloną w kłębek różowo-własą, która cicho płakała. - Saki... - powiedziała miękko i kucając obok objęła opiekuńczo ramieniem. - cicho, nie płacz. - szepnęła błagalnie. 
- Temari miała racje... - zaczęła cicho, płaczliwym głosem. - zachowuję się jak rozpieszczona paniusia. 
- Nie prawda! - Hyuga jej przerwała. 
- Prawda, chociaż nie jestem taką paniusią to w stosunku do innych się tak zachowuję... po prostu nie chcę ponownie być zraniona. - szepnęła piskliwie, wtulając się w granato-włosą. 
- Widać po tobie, że dużo przeszłaś, i nie ukrywam, chciała bym wiedzieć co ty ukrywasz... ale nie będę ciebie do tego zmuszać. - uśmiechnęła się pociesznie. - ale kiedy tylko najdzie cię ochota na zwierzenia, to proszę bardzo. Będę dźwigać ten ciężar z tobą. - twarz białookiej była cała czerwona, ale nadal się uśmiechała. 
- To posłuchaj teraz... - zaczęła Sakura, szokując tym Hinate. Chciała przynajmniej trochę powiedzieć. Aby nie musiała sama dźwigać tego ciężaru. - Czy teraz mnie posłuchasz? 
- Oczywiście. -zielonooka popatrzyła ufnie w jej oczy, na co obydwie się uśmiechnęły. 
- To było zaraz po pogrzebie rodziców... - zaczęła zatapiając się w świat swoich wspomnień...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Ta dam! Wiem, że długo, za co przepraszam, ale szkoła >< Krótki, ale to dlatego, że to wstęp do "drugiego rodzaju" opowiadania pt"wspomnienia"- będą to rozdziały z przeszłością Saki, jedno "wspomnienie"- jeden urywek z przeszłości. Rozdział jest jednym wielkim mikserem, ponieważ jest wszystko zmieszane xD Mam nadzieję, że sięspodoba i czekam z utęsknieniem na komeny! :3 
Za błędy przepraszam...
..do następnej Alice :*

2 komentarze:

  1. fajowy :)
    czekam na dalsze losy naszej Sakury :)
    minusik mało dialogów, ale nie ma się co martwić ja też mam mało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat musiałaś wstawić notkę w dniu, którym byłam na wycieczce-.- Farta mam jak nikt!
    W każdym bądź razie nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. Gdybym mogła, to bym wydeptała dziurę w podłodze, ale nie mogę. Przebiegłam wczoraj 31 okrążeń i mam zakwasy jak nigdy, wiec może innym razem.
    I ta paranoiczna upartość i wyobrażenia Saska. Taki stalker, który dopiero, co się zobaczył. Ja na miejscu Sakurki przybiła go do ściany kołkami i katowała piórkiem.
    I coraz więcej przecinków! Jej!
    Jako czytelnik masz ode mnie minusa za przerwanie w takim momencie , ALE jako blogerka nie mam do ciebie za złe, ze tak przerywasz. Też tak lubię robić, bo to jest fajne. Tylko czasem ktoś może chcieć cię gonić z nożyczkami lub linijką.
    No w każdym bądź razie czekam na następną notkę z wyrytym na podłodze kołkiem (a przynajmniej w moich myślach) i życzę dużo weny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń